Wahiba Sands i Sugar Dunes w Omanie
Oman słynie z możliwości biwakowania na dziko praktycznie wszędzie, z wadi, opuszczonych wiosek i pustyni. Nam się od zawsze marzyło aby spędzić noc na pustyni w namiocie i tu udało nam się spełnić to marzenie. Planując pobyt w Omanie wybraliśmy dwie pustynie, na które chcieliśmy pojechać. Była to Wahiba Sand i Sugar Dunes. Od razu zdradzimy, że Sugar Dunes bardziej nam się podobały. Choć oczywiście wg nas warto odwiedzić oba te miejsca.
Wahiba Sands
Można tam wykupić pobyt za grube piniondze w „beduińskim” obozie ale my nie przepadamy za tego typu atrakcjami więc rozbiliśmy nasz namiot i spaliśmy za darmoszke. Niestety takich obozów jest całe mnóstwo, prawie na każdej wydmie i ciężko znaleźć odosobnione miejsce. Szczerze, to byśmy się wkurzyli, gdybyś zapłacili kupę kasy i przyjechali do obozu, który jest otoczony innymi. Takiego noclegu nie trzeba nawet rezerwować z wyprzedzeniem, wystarczy że zatrzymacie się na chwilę w Bidiyah, które jest bramą do pustynnych atrakcji i za chwilę podjedzie do Was jakiś miejscowy z propozycją noclegu na pustyni lub przejażdżki po wydmach.
Być może jeszcze bardziej w głąb pustyni jest inaczej ale tam naszym autem nie dojechaliśmy bo to by się zakończyło zakopaniem w piachu 😅. Co i tak nas nie ominęło, gdyż jak wstaliśmy rano i chcieliśmy ruszyć w drogę powrotną, to okazało się, że nasz samochodzik przez noc tak zapadł się w piachu, ze bez pomocy nie dało się wyjechać. Ale nawet nie zdążyliśmy spanikować, jak podjechał do nas Omańczyk i zaproponował pomoc. Najpierw spuścił nam trochę powietrza z opon, a jak to nie pomogło, podczepił linę i nas wyciągnął. Teraz czekała nas jeszcze tylko wizyta na stacji paliw aby napompować koła i mogliśmy ruszać dalej w drogę. Ale wracając do nocy spędzonej na pustyni, to było to mega przeżycie.
W związku z tym, że jak wcześniej wspomnieliśmy, nasze autko 4×4 nie było jakieś mega, nie pozostało nam nic innego jak wjechać do pewnego momentu, a następnie porzucić auto na uboczu drogi, a raczej wyjeżdżonego szlaku, i wdrapać się na okoliczną wydmę, celem rozbicia namiotu. Udało nam się taką fajną znaleźć więc wzięliśmy namiot oraz resztę niezbędnego ekwipunku i po chwili mogliśmy cieszyć się fajnym widokiem na pustynię i całkiem sympatyczną miejscówka na nocleg. I tu uwaga, miejscowi lubią sobie poszaleć wieczorami na pustyni swoimi autami więc warto mieć to uwadze szukając miejsca na nocleg.
Rozbiliśmy namiot i poszliśmy na kolejne, jeszcze większe wydmy, z których rozpościerał się ładny widok na okolice ale też niestety na całe mnóstwo zorganizowanych kampów. Poczekaliśmy na zachód słońca, a następnie ugotowaliśmy sobie kolacyjkę. Na taką okoliczność mieliśmy ze sobą liofizaty, które kilka razy przydały się, gdy nie było w okolicy coffee shop’a. Zawiewało dość mocno piachem więc jako osłona na kuchenkę przydała nam się drewniana deseczka, którą woziliśmy w tym celu ze sobą. Zresztą przydawała się dość często bo w Omanie sporo wiało, nie tylko nad morzem czy w górach. Następnie rozpaliliśmy ognisko używając przywiezionych ze sobą gałęzi, które zbieraliśmy jak tylko coś nam wpadło pod rękę. Takie zbieractwo okazało się dobrym pomysłem, gdyż nie zawsze tam, gdzie nocowaliśmy było drewno. Wieczór przy ognisku na pustynie to niezapomniane przeżycie.
Rano wstaliśmy na wschód słońca i to był pierwszy raz, kiedy doświadczyliśmy chłodu w Omanie (ale nie ostatni 😊). Następnie zjedliśmy śniadanko, spakowaliśmy graty i wróciliśmy do „cywilizacji”, oczywiście z lekkimi przygodami, o czym było wyżej.
Sugar Dunes
Tak nam się spodobało na Wahiba Sands, że postanowiliśmy nie tylko odwiedzić Sugar Dunes ale również tam zanocować. Zanim jednak do tego doszło, spędziliśmy praktycznie cały dzień w tej wielkiej piaskownicy, bawiąc się niczym dzieci. Wydmy, a właściwie część większej pustyni, swoją nazwę zawdzięczają kolorowi piasku. Piach jest prawie biały i dzięki temu nie nagrzewa się i przyjemnie się po nim chodzi. Za to tak daje po oczach w słoneczny dzień, że można oślepnąć bez okularów słonecznych.
W internecie piszą, że wydmy schodzą do morza, no prawda jest taka, że prawie bo oddziela je droga. Ale i tak robi to niesamowite wrażenie. Możecie znaleźć informację, że wydmy są koło wsi Khaluf, ale według nas, łatwiej dotrzeć do nich od drugiej strony, jadąc drogą do stawów rybnych. Żeby dojechać od strony Khaluf część drogi trzeba przejechać po plaży. To fajna zabawa ale trzeba uważać na pływy. Jadąc z drugiej strony trzeba zjechać z drogi 32 przy znaku na Bentot i jechać dalej przysypaną piaskiem drogą do Duqm Salt Factory. Trzeba minąć stawy rybne i jechać dalej drogą wzdłuż morza. Niestety obok wydm powstaje niewielki resort, więc niedługo pewnie stracą swój dziewiczy charakter. My go minęliśmy i pojechaliśmy dalej w głąb, gdzie byliśmy całkiem sami.
Oprócz spaceru po wydmach, udało nam się również pojeździć samochodem po plaży. Jakimś cudem nasze Suzuki się nie zakopało, choć było sporo emocji. Widzieliśmy też dużo ptaków na plaży. Oprócz mew były też czaple, kormorany, a nawet jakieś drapieżne ptaszysko. Niestety widzieliśmy też kilka martwych żółwi.
Pod koniec ruszyliśmy w poszukiwaniu miejsca na rozbicie namiotu. Niestety plaża jest bardzo zaśmiecona i znalezienie w miarę czystego kawałka to było wyzwanie. Dodatkowo szukaliśmy miejsca choć trochę osłoniętego od wiatru, bo baliśmy się, że z namiotu zrobi nam się latawiec 😊. Na szczęście misja zakończyła się sukcesem i trafiliśmy na naprawdę fajną miejscówkę lekko osłoniętą skałą ale jednocześnie z pięknym widokiem na morze.
W Omanie byliśmy od 14 grudnia 2022 r. do 10 stycznia 2023 r.