Europa,  Polska

Turbacz i Gorc z namiotem

Uwielbiamy Gorce więc jak tylko możemy, to ruszamy na tamtejsze szlaki. Tym razem wybraliśmy się w Gorce nie sami, a w wyśmienitym towarzystwie naszych znajomych z Torunia, zwanych pieszczotliwie Pierniczkami. Wyruszyliśmy w piątek zaraz po pracy i pierwszy nocleg spędziliśmy na polu biwakowym w Trusiówce. To jeden z dwóch oficjalnych pól biwakowych w Gorczańskim Parku Narodowym, choć akurat to pole położone jest tuż przed granicą parku.  Drugie pole „Oberówka” znajduje się w miejscowości Koninki. Pod tym linkiem znajdziecie informacje nt. kosztu noclegu. Obok jest spory parking więc to dobre miejsce aby porzucić auto i ruszyć na szlak. Z Trusiówki wychodzi kilka szlaków na Turbacz i Gorc.

Naszym pierwszym celem była Studencka Baza Namiotowa GORC, gdzie mieliśmy zaplanowany nocleg. Niestety pogoda nam nie sprzyjała, przez większość drogi padało i nie było żadnych widoków. Szliśmy niebieskim szlakiem, który prowadzi przez wieś Rzeki i Nową Polanę. Po drodze schroniliśmy się na chwilę w bacówce na polanie Gorc Kamienicki. Bacówka jest własnością prywatną ale właściciele pozwalają się tam zatrzymać w trudnych warunkach pogodowych. Po drugiej stronie polany stoi jeszcze jedna chata, w której można przenocować. Podobno z polany rozpościerają się wspaniałe widoki na Pieniny i Tatry ale my widzieliśmy tylko chmury. W końcu zdobyliśmy szczyt Gorca (1228 m.n.p.m.), który jest zalesiony ale widoki (podobno) zapewnia wieża widokowa. My nawet na nią nie weszliśmy bo nie było szans na abyśmy w tym deszczu i mgle cokolwiek zobaczyli. Ze szczytu zeszliśmy zielonym szlakiem do bazy namiotowej.

Pierwotnie w bazie mieliśmy rozbić nasze namioty, które targaliśmy na górę ale pogoda nie zachęcała do rozbijania się. Na szczęście udało nam się wynająć ostatnie dwa rozbite już namioty. Namioty nie są może najnowsze ale wyglądają na solidne. Nasz namiot był całkiem wygodny i ciepły, na głowę też nie padało, a to w tamtym momencie było zdecydowanie najważniejsze. Koszt za osobę we własnym namiocie to 8,00zł, a w rozbitym 12,00 zł. więc różnica nie jest duża. Bazowa była bardzo sympatyczna i dbała o gości jak matka najlepsza. Przyznajemy się bez bicia, że przed wyruszeniem do bazy nie zrobiliśmy żadnego rozeznania jeśli chodzi o to miejsce. Skoro to studencka baza, to spodziewaliśmy się ostrej imprezy, a zaskoczyła nas duża liczba rodzin z dziećmi. Ogólnie było dość głośno, a jeden maluch nie dał nam się wyspać, gdyż najwidoczniej całą noc testował cierpliwość rodziców i naszą. Już byśmy woleli imprezę, bo przynajmniej można by się do niej przyłączyć. 

Na szczęście w sobotę przestało padać i pogoda poprawiała się z godziny na godzinę. Ruszyliśmy szlakiem do naszego kolejnego miejsca noclegowego, a mianowicie na Turbacz. Dla nas to już trzecia wyprawa na ten szczyt, już raz spędziliśmy tam noc pod namiotem i raz odwiedziliśmy to miejsce zimą. To 12 km łatwego szlaku pasmem Gorca, z niewielkimi przewyższeniami. Szliśmy zielonym szlakiem przez polanę Przysłop Dolny i Jaworzynę Kamienicką. My szliśmy z namiotami więc nie było aż tak łatwo. Po drodze rośnie dużo jagód, więc co chwilę robiliśmy przystanek na owocowy deser.

Na szlaku można zrobić przerwę i odpocząć na górskich polanach, podziwiając widoczki na okoliczne szczyty. My dłuższy postój zrobiliśmy na Jaworzynie Kamienickiej. Z polany jest ładny widok na Gorc i doliny poniżej szczytu więc mogliśmy podziwiać górę, którą zdobywaliśmy dzień wcześniej. Na polanie stoi niewielka biała kapliczka, została ona zbudowana w 1904 roku przez bacę, który wypasał tu owce. Baca Tomasz Chlipała, nazywany Bulanda, był nie tylko pasterzem ale też znachorem, a niektórzy uważali go za czarodzieja. Są różne legendy związane z kapliczką, jedna z nich mówi, że bogaty baca ukrył pod nią skarb i że strzegą jej węże.

Kolejny postój zrobiliśmy na Hali Długiej. Na tej polanie Gorczański Park Narodowy prowadzi kulturowy wypas owiec, dzięki temu w stojącej tam bacówce można kupić świeże sery. My kupiliśmy bundz i napiliśmy się żentycy, czyli serwatki, która zostaje przy wyrabianiu bundzu i oscypków. Tak posileni rozpoczęliśmy atak szczytowy do schroniska😊. Noc spędziliśmy w namiotach rozbitych pod schroniskiem na Turbaczu. Ale zanim trafiliśmy do śpiulkolotu, wypiliśmy zasłużony browarek i zjedliśmy pyszny obiad.

Następnego dnia wstaliśmy na wschód słońca i podziwialiśmy szczyty Tatr w oddali. Spakowaliśmy nasze domki do plecaków i zaraz po śniadaniu zjedzonym w schronisku, ruszyliśmy w drogę powrotną do Trusiówki. Szliśmy najpierw żółtym szlakiem do przełęczy Borek, a dalej niebieskim przez dolinę Kamienicy. Wybraliśmy tę trasę głównie ze względu na to, że prowadzi przez las, a my chcieliśmy skryć się przed ostrym słońcem. Szlak nie jest długi i ma ok. 12 km ale ze względu na brak większych widoków jest trochę monotonny. Cała wyprawa trochę nas zmęczyła ale było warto. 

W Gorcach byliśmy od 12 do 15 sierpnia 2022 roku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.