Jabal Akhdar czyli omańska Zielona Góra
Dokładnie tak, w Omanie jest Zielona Góra 😁. Mamy na myśli Jabal Akhdar, ale to właściwie nie góra tylko cały region w górach Hadżar, obejmujący płaskowyż Saiq o wysokości ponad 2000 mnpm.
Uwaga, żeby się tam dostać, trzeba mieć samochód 4×4 ale absolutnie polecamy to miejsce. Na początku drogi jest punkt kontrolny, w którym sprawdzają, jaki samochód wjeżdża więc raczej żadna ściema nie przejdzie. Droga, co prawda, jest świetnie utrzymana ale jest bardzo stroma. Znajdują się nawet na niej pasy do awaryjnego hamowania, w razie jakby w czasie zjazdu zawiodły hamulce. Temperatura na płaskowyżu jest o wiele niższa niż na dole, podczas naszego pobytu w drugiej połowie grudnia, mieliśmy ok. 10-15 stopni w ciągu dnia, a w nocy było ok. 0 stopni. Płaskowyż słynie z licznych upraw np. granatów, brzoskwiń i innych owoców ale też rosną tam róże damasceńskie, z których produkuje się słynne olejki.
Naszą wizytę na płaskowyżu zaczęliśmy od wioski As Sawjrach (Al Suqra). Ta niesamowita wioska jest wprost przyklejona do skały na zboczu góry. Mieszkańcy opuściliśmy wioskę i mieszkają po drugiej stronie wąwozu. Jednak nie zostawili starych domów na zniszczenie, jak to bywa w większości innych podobnych miejsc, tylko założyli tam hotel, który możecie znaleźć pod nazwą The Suwgra lub The Cliff Guesthouse. Zaczęli od dwóch pokoi, jednak cały czas się rozbudowują i mają już ich 5 o różnym standardzie. Jest tam dość drogo (ceny zaczynają się od ok. 800 zł. za pokój) ale na pewno warto tam spędzić choć jedną noc. Jak tam dotrzeć? W wiosce Al. Maawil trzeba zjechać z asfaltowej drogi prowadzącej do Ar Ruus oraz hotelu Alila i dalej jechać drogą szutrową. Jest trochę stromo i dużo zakrętów ale rekompensują to piękne widoki (do przejechania jest około 5 km). Samochód należy zostawić po drugiej stronie wadi, naprzeciwko wioski lub trochę wyżej w nowej wiosce i ruszyć w dół kanionu (zajmie to ok. 20 min). Bagaże, jeśli mamy ich dużo, mogą zostać przetransportowane wyciągiem, wystarczy o to poprosić obsługę. Za zwiedzanie wioski/hotelu trzeba uiścić opłatę 1 OMR (ok.12zł) za osobę, a w zamian za to dostajemy tradycyjny poczęstunek w postaci daktyli i kawy oraz opiekę przewodnika. Nie będziemy ściemniać, na miejscu mieliśmy mega rozkminę czy nie zaszaleć i nie spędzić tam nocy ale w końcu rozsądek finansowy zwyciężył.
Zrezygnowaliśmy z noclegu w hotelu na klifie i znaleźliśmy sobie miejscówkę na kamping. Tym razem mieliśmy gości na kolacji. Odwiedziły nas osiołki, szczególnie jeden był bardzo zainteresowany tym, co sobie pichcimy. prawie wsadził nos do grilla. Osioł towarzyszył nam przez cały wieczór, pomimo tego, że reszta stada już sobie poszła. Skubany potrafił stać godzinę w jednym miejscu i się nie ruszać, teraz wiemy co znaczy uparty jak osioł😊.
Po bardzo zimnej nocy, o świcie na namiocie był szron, ruszyliśmy na odkrywanie Jabal Akhdar. Nie śpiesząc się, co chwila zatrzymywaliśmy się w spektakularnych punktach widokowych. Szczególnie nam się spodobał widok na kanion, niedaleko słynnego hotelu Alila. Zaplanowaliśmy w tym miejscu nasz kolejny nocleg.
Następnie pojechaliśmy do wioski Wadi Bani Habib. Ponoć to miejsce ze względu na lokalizację i łatwość dostępu, jest oblegane przez turystów oraz mieszkańców. My na szczęście tego nie doświadczyliśmy i zarówno na trasie, jak i w wiosce, byliśmy sami. Samochód zostawiliśmy na prawie pustym parkingu (część osób podjeżdża na parking, robi tylko kilka fotek wioski z góry i rusza dalej). Wadi Bani Habib to opuszczona wioska, a właściwie są tam dwie wioski, w której mieszkało kiedyś ok. 700 mieszkańców. W latach 80 tych mieszkańcy postanowili przenieść się na drugą stronę gór, gdzie była możliwość rozbudowy lepszej infrastruktury (w tej opuszczonej nie było prądu, a teren był zbyt stromy na budowę porządnej drogi). Do obu wiosek prowadzi łatwy szlak z przepięknymi widokami na otaczające góry. Najpierw trzeba zejść po schodach w dół wadi, a dalej wspiąć się do wiosek na zboczu. Takich opuszczonych wiosek znajduje się w Omanie bardzo dużo, kilka pokażemy Wam w kolejnym artykule.
Następnie pojechaliśmy do wioski Al Ayn, skąd szlakiem przez tarasy z uprawami granatów, przeszliśmy do Al Shuraijah. Jest to część dłuższego szlaku prowadzącego też przez wioski Alaqr i Saiq. Niestety sezon na granaty już minął ale i tak widoki ze szlaku były niesamowite. Z jednej strony tarasy z uprawami na zboczach wąwozów, a z drugiej góry poprzecinane przez wadi. W wioskach znajdują się też destylarnie wody różanej, produkowanej z róż damasceńskich ale otwarte są tylko w sezonie. Drogę powrotną postanowiliśmy sobie urozmaicić i wróciliśmy skrótem przez falaj.
Po nocy spędzonej w samochodzie (było nam za zimno na rozkładanie namiotu) na klifie nieopodal hotelu Alila z boskim widokiem na kanion, ruszyliśmy na trekking. Wybraliśmy szlak Lost Villages Hike. Trasa zaczyna się w Al Mihaybis i prowadzi zboczem wysoko nad wadi, do opuszczonej wioski Masirat Ash Shirayiqiyyin. Dalej szlak wraca dołem wadi, a po drodze mija się ruiny wioski Al Khutaym.
Widoki są nieziemskie, wąwóz jest bardzo głęboki i niesamowicie malowniczy. Wioska nie jest duża ale nam się podobała, pomimo tego, że już kilka takich widzieliśmy. Po dojściu do wioski, można zboczyć ze szlaku do gajów palmowych. Droga powrotna częściowo prowadzi dnem wadi. Chyba dawno tam nie padało bo nie było wody, poza dwoma małymi, mętnymi jeziorkami. Po drodze minęliśmy ruiny wioski ukryte pod nawisem skalnym, spotkaliśmy też stadko kóz. Jeden kozioł nieźle nas wystraszył bo zaczął za nami biec po skałach. Dalej szlak wspina się po zboczu, po drodze mijając kolejną wioskę. Ale jak to u nas bywa, musiały pojawić komplikacje. Okazało się, że z wadi odchodzi jeszcze inny szlak, a że wszystkie szlaki są oznaczone tak samo, to nie trudno je pomylić. My idąc po znakach weszliśmy nie na to zbocze, co potrzeba, i dotarliśmy do hotelu Alila. Na szczęście pracownicy pozwolili nam przejść przez jego teren i tym sposobem mogliśmy trochę skrócić sobie drogę. Zanim jednak dotarliśmy do hotelu, to musieliśmy wspiąć się stromym szlakiem zabezpieczonym w kilku miejscach metalowymi linami.
W Omanie byliśmy od 14 grudnia 2022r. do 10 stycznia 2023r.