Kuba

Nasza kubańska przygoda

Nasza wyprawa na Kubę trwała 3 tygodnie. W tym czasie udało nam się przemierzyć wyspę z zachodu na wschód, od Vinales do Baracoa. 
Ponieważ zaplanowaliśmy odwiedzenie sporej ilości miejsc zdecydowaliśmy się na wypożyczenie samochodu.

Przylecieliśmy na lotnisko w Hawanie gdzie odebraliśmy samochód. Przygotowując się do tego wyjazdu spędziliśmy wiele godzin szukając praktycznych informacji w internecie. Wiele osób zalecało załatwienie formalności związanych z wynajmem samochodu z kilku miesięcznym wyprzedzeniem. My skorzystaliśmy z pomocy biura w Polsce, które dokonało za nas formalności. 

Po nocy spędzonej w Hawanie ruszyliśmy do Vinales. Tu zatrzymaliśmy się w Casa Fernando Diaz. Vinales to miasteczko leżące w regionie upraw tytoniu, w przepięknej dolinie Valle de Vinales. Okolica ta słynie z plantacji tytoniu i mogotów czyli charakterystycznych formacji skalnych. Vinales to idealne miejsce dla osób lubiących aktywny wypoczynek. Dolinę można zwiedzać pieszo, na rowerze lub konno. Miłośnicy jaskiń również znajdą coś dla siebie, polecamy Cueva de Santo Tomas i Cueva del Indio.

Wieczorami miasteczko tętni życiem, na głównym placu koło kościoła organizowane są koncerty a w pobliskich knajpkach występy na żywo miejscowych zespołów.  Wspaniała kubańska muzyka towarzyszyła nam przez całą podróż, do dzisiaj wspominamy wieczory przy mojito i salsie.

Z Vinales warto pojechać na Cayo Jutias. Chociaż droga na tę wyspę nie należy do najprzyjemniejszych to widoki w pełni wynagradzają trud podróży. Wspaniała karaibska plaża i najlepsza pinacolada z cynamonem ever :-).

Z Vinales ruszyliśmy do Cienfuegos po drodze zatrzymując się w Playa Giron nad Zatoką Świń. W Cienfuegos zatrzymaliśmy się w Hostal Lagarto Ciudad. Cienfuegos położone nad zatoką o tej samej nazwie i nazywane jest Perłą Południa lub kubańskim Paryżem. Jest to jedno z lepiej zachowanych miast kolonialnych, zostało zasiedlone przez imigrantów z Francji oraz uciekinierów z Haiti i z Luizjany. Miasto podzielone jest na dwie części, centralną z architekturą kolonialną w francuskim stylu oraz drugą położoną cyplu Punta Gorda z pięknymi pałacami. Szczególną uwagę zwraca Palacio de Valle, okazała budowla będąca mieszanką wielu stylów architektonicznych.

Palacio de Valle

Po trudach zwiedzania można odpocząć przy wodospadach El Nicho lub udać na wycieczkę do Laguna de Guanaroca, gdzie można podziwiać flamingi. Wycieczkę do Laguny należy wykupić z wyprzedzeniem w jednym z biur podróży w Cienfuegos ponieważ liczba odwiedzających jest ograniczona ze względu na dobro flamingów.

El Nicho w El Topes de Collantes

Flamingi z Laguna de Guanaroca

Dalej udaliśmy się do Trinidadu. Zameldowaliśmy się w Casa Lito i ruszyliśmy w miasto. Trinidad to kolonialne miasto w niską zabudową i wąskimi brukowanymi uliczkami. Kolorowe domy z charakterystycznymi kratami w oknach są symbolem tego miasta. Spacerując uliczkami Trinidadu warto zatrzymać się w Taberna la Chanchanchara na słynny napój przyrządzany z miodu, rumu i soku cytrynowego. Spośród wielu restauracji w Trinidadzie możemy polecić Guitarra Mia, gdzie przy kubańskiej muzyce na żywo można zjeść pyszną Ropa Vieja. Po posiłku goście są częstowani cygarem. Drugą godną polecenia restauracją jest Sol Ananda, w której wystrój sal nawiązuje do pomieszczeń starego kolonialnego domu. My spożyliśmy posiłek w sypialni, gdzie na małżeńskim łożu prezentowany był wybór win. 

Uliczki Trinidadu

Wieczorem na schodach przy Casa de la Musica odbywają się koncerty kubańskiej muzyki i sala show. Można podziwiać występy profesjonalnych kubańskich tancerzy i turystów, którzy próbują im dorównać. 

W okolicach Trinidadu warto wybrać się na wycieczkę do posiadłości Manaca Iznaga, dawnej plantacji trzciny cukrowej w Valle de los Ingenios. Z Torre de Iznaga rozciąga się wspaniały widok na dolinę. Dla miłośników plażowania też się coś znajdzie, polecamy Playa Ancon.

Kolejnym naszym przystankiem w podróży było Camaguey zwane miastem baroku lub miastem kościołów. Zatrzymaliśmy się w Casa de Eduardo y Geraldine. Miasto nie jest tak popularne jak Trinidad czy Hawana ale można tu przyjrzeć się codziennemu życiu Kubańczyków i zaznać autentycznej Kuby. Urokowi miasta dodają przeplatające się wzajemnie uliczki, w których warto się zagubić aby poczuć klimat tego miejsca. Camaguey słynie m.in. z glinianych garnków (tinajon), na które można się natknąć niemalże na każdym kroku.

Po Camaguey przyszła pora na Santiago de Cuba.  Tu zagościliśmy na dwie noce w La Casona de Santiago. Jest to drugie co do wielkości miasto w kraju i w związku z bliskością do Haiti i Dominikany posiada specyficzny klimat i charakter kulturowy. Z jednej strony to miasto pełne kultury, zabytków i muzyki,  a z drugiej mnogości natrętnych naganiaczy. Z początku ma się ochotę uciec z tego miejsca, jeśli jednak pokonacie chęć natychmiastowego wyjazdu i zatopicie się w uliczki, to nie będziecie żałować. Ze względu na to, że miejsce to słynie z tanecznych grup folklorystycznych to idealny czas aby nauczyć się kubańskich tańców.

W końcu nadszedł czas na wyczekiwany i zasłużony odpoczynek. Idealnym do tego miejscem okazał się hotel Villa Maguana niedaleko Baracoa, ulokowany przy najładniejszej plaży w okolicy tj. Playa Maguana. Tu zaznaliśmy totalnego chillout’u, zjedliśmy pyszne owoce morza w knajpce na plaży oraz nabraliśmy sił przed podróżą do Hawany. 

W związku z tym, iż nie potrafimy usiedzieć zbyt długo w jednym miejscu postanowiliśmy wdrapać się na pobliski szczyt El Yunque. Wspinaczka była dość uciążliwa a widok po wejściu na szczyt niestety nie rekompensował zmęczenia. Doszliśmy do wniosku, że zdecydowanie atrakcyjniej prezentuje się z dołu.

W drodze na El Yunque trzeba przekroczyć rzekę wpław.

W końcu nadszedł czas na wyczekiwaną Hawanę. Tu zatrzymaliśmy się w Kerida Guesthouse. Mieliśmy co do tego miasta duże oczekiwania i nie zawiedliśmy się ani trochę. Miejsce to absolutnie zasługuje na oddzielny wpis więc teraz tylko pokrótce o nim napiszemy. Użyjemy tu wyświechtanego frazesu ale idealnie opisuje to co zobaczyliśmy. Hawana to miasto kontrastów. Z jednej strony spacerując po głównych turystycznych szlakach mijamy piękne, kolorowe i zadbane kamienice żeby za chwilę skręcić i znaleźć się w innej rzeczywistości pełnej obskurnych i zaniedbanych domów. Ma to jednak swój niepowtarzalny klimat i na długo pozostaje w pamięci. Nie można nie wspomnieć o wspaniałych, starych amerykańskich samochodach, które są wspomnieniem dawnej Kuby. Można je spotkać na całej Kubie ale w Hawanie jest ich najwięcej i są najlepiej utrzymane.

Hotel Nacional

Zapraszamy na relację z Hawany.

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.