Europa,  Ukraina

Czarnobyl, dotknąć historii

Długo rozważaliśmy czy w ogóle pojechać do Czarnobyla. Nie traktujemy tego w kategorii „atrakcji turystycznej”. Oboje byliśmy w szkole podstawowej, gdy wydarzyła się ta tragedia. Mało pamiętamy z tamtego czasu, głównie zapadło nam w pamięci obowiązkowe przyjęcie przez dzieci i młodzież płynu Lugola zawierającego jod. Chcieliśmy na własne oczy zobaczyć i poznać lepiej historię, która zmieniła życie tak wielu ludzi.  Od razu trzeba powiedzieć, że to nie jest miejsce na słit focie, selfiacze czy poszukiwanie kontentów. Trzeba do tego podejść z należytą powagą.

Koszt wycieczki z Kijowa (o naszym pobycie w tym mieście i zwiedzaniem również poza utartym szlakiem możecie przeczytać tutaj) za osobę to 87 $ (10% zniżki przy zakupie min. 2 biletów). Przy rezerwacji zapłaciliśmy zaliczkę 100 $ za dwie osoby, resztę można zapłacić przed wyjazdem, gotówką lub kartą, w dolarach, euro lub hrywnach. Część pieniędzy z biletów, choć niestety niewielka, przeznaczona jest na pomoc mieszkańcom Czarnobyla. Wycieczkę lepiej jest kupić z kilkudniowym wyprzedzeniem bo firma organizująca wyjazd musi wystąpić o stosowne pozwolenie dla nas. I tu ważna uwaga, koniecznie pamiętajcie o paszporcie bo bez niego nie zostaniecie wpuszczeni do strefy.

Aby nie zapomnieć, to od razu wspomnimy o dronie (my swojego nie braliśmy ale na potrzeby niniejszego wpisu zapytaliśmy co i jak). Oczywiście jeśli jesteście zainteresowani zabraniem swojego skrzydlatego koleżki, to po zakupie wycieczki należy wystąpić o stosowne pozwolenie. Wystarczy wysłać maila do firmy organizującej wyjazd z prośbą o ogarnięcie tematu. Czasami da się to zrobić na miejscu ale nie zawsze może się udać, dlatego lepiej zrobić to wcześniej.

My podejrzeliśmy na stories na Instagramie u @rudeiczarne_travelblog informację o firmie, z którą pojechali i postanowiliśmy też ją wybrać. Firma to Solo East Travel i możemy ją polecić. Nasz bus miał 16 miejsc i tyle właśnie liczyła grupa. W busie było dostępne wifi, a podczas podróży można było obejrzeć film o katastrofie w Czarnobylu (fragmenty serialu z HBO oraz dokument). Filmy były w języku angielskim, tak jak cała wycieczka.

Sama podróż trwała (z przerwą na tojlet i szoping w spożywczaku oraz punkt kontroli) ok. 2,5 godziny. Wyruszyliśmy z okolic Majdanu o godz. 8.00, a wróciliśmy w to samo miejsce ok.19.30.

Aby pobyt był bezpieczny należy bezwzględnie stosować się do zaleceń m.in. zakryte buty z grubszą podeszwą, ubrania z długimi nogawkami i rękawami. Nie należy spożywać jedzenia i picia na zewnątrz ani siadać lub podnosić czegokolwiek z ziemi. Poniżej wszystkie zalecenia, które otrzymujemy do zapoznania w  trakcie drogi.

Na koniec wycieczki sprawdzane jest napromieniowanie w specjalnym urządzeniu. Jeśli maszyna coś wykaże, to trzeba udać się celem oczyszczenia odzieży, głównie butów. Jeśli to nie pomoże, to w skrajnym przypadku trzeba zostawić buty i wrócić na bosaka. Dlatego warto mieć to na względzie, bo stosując się do zaleceń raczej taka przykrość nas nie spotka.

W kwestii samego promieniowania, to jest ono oczywiście różne, w zależności od miejsca. W Kijowie w trakcie naszego wyjazdu licznik Geigera wskazywał 0,12 i podczas całej wycieczki w strefie przez większość czasu było podobnie. Za wyjątkiem kilku miejsc, gdzie było 0,48 lub 0,63 lub 0,88 lub 1,72. Oczywiście w niektórych miejscach przy ziemi było dużo więcej. Tam, gdzie promieniowanie jest wyższe lub wysokie, ograniczono czas przebywania.

W cenie wycieczki jest też lunch w kantynie, zazwyczaj ok. godz. 12.00. Do wyboru jest danie z kurczakiem, wieprzowiną lub wersja wegetariańska, a wybraną opcję deklarujemy w busie. Nasz posiłek zawierał ciepłe danie, słodką bułeczkę, jabłko i małą butelkę wody. 

Przewodnik cały czas ma licznik Geigera i w każdej chwili można sprawdzić stan faktyczny promieniowania. Za 8$ można wypożyczyć własny, wystarczy zaznaczyć tę opcję przy zakupie biletu. My dostaliśmy taki, choć nie płaciliśmy. Tłumaczyliśmy przewodniczce, że to pomyłka i nie jest on przeznaczony dla nas ale i tak go dostaliśmy, bo tak było na liście 😊. Poza tym każdy musi nosić na szyi osobisty dozymetr, który pokazuje ogólną dawkę promieniowania przyjętą podczas całej wycieczki. Na koniec wskaźniki są sprawdzane w punkcie kontrolnym.

Teraz celem wprowadzenia, trochę historii. Nie będzie jej za wiele bo nie czujemy się kompetentni w tym temacie. W internecie znajdziecie wiele stron poświęconych temu tematowi, niekiedy napotkacie na różne informacje, w zależności od tego na jakim portalu się znajdziecie. Dotyczy to głównie liczby ofiar katastrofy. Polecamy też mini serial na HBO, bo to duża dawka wiedzy podana w przystępny sposób. My pokusiliśmy się tylko ogólny zarys historyczny. 26 kwietnia 1986 roku doszło do katastrofy w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. W wyniku nieudanego testu bezpieczeństwa doszło do przegrzania rdzenia reaktora w czwartym bloku elektrowni i eksplozji, która całkowicie zniszczyła reaktor i doprowadziła do pożaru.  W wyniku katastrofy doszło do skażenia ogromnego obszaru na terenie Ukrainy, Białorusi i Rosji. Jedna chmura radioaktywna przesunęła się przez wiatr do Skandynawii, a druga przeleciała przez m.in. Polskę i przemieściła się dalej w kierunku Europy Zachodniej.

Bezpośrednio w wyniku katastrofy zginęło 31 osób, z czego 28 w wyniku napromieniowania. Oficjalnie do liczby ofiar zalicza się też 19 osób z grupy 106 osób, które zostały silnie napromieniowane i zmarły w ciągu kilkunastu lat od katastrofy. Z 450 górników, którzy brali udział przy usuwaniu skutków awarii, 170 podobno zmarło w ciągu kilku kolejnych lat. Skutki katastrofy badało kilka międzynarodowych komisji i z ich wniosków wynika, że wpływ katastrofy był o wiele mniejszy, niż się spodziewano. Komisje nie potwierdziły znacznego wzrostu zachorowań na raka i inne choroby. Co prawda na Ukrainie i Białorusi wykryto ponad 6 tysięcy przypadków raka tarczycy ale w większości był to tzw. niemy rak, czyli niewielkie guzki, których obecnie nie uważa się już za nowotwory. Nie ma też dowodów na masowe występowanie wad rozwojowych u rodzących się w tym regionie dzieci. Nie znaleziono na terenie zamkniętej strefy żadnych zmutowanych zwierząt o dwóch głowach, ani ogromnych kurczaków, co pokazywały po katastrofie niektóre gazety. Zgodnie z legendą w kanale doprowadzającym wodę do elektrowni żyje ogromy sum ale raczej nie jest to wynik promieniowania tylko braku rybaków, którzy mogliby mu uprzykrzyć życie. Oczywiście ocena skutków katastrofy zależy od punktu widzenia. Zupełnie inne zdanie o skutkach awarii mają przeciwnicy energii atomowej, którzy mówią o kilkudziesięciu tysiącach ofiar, ale podobno nie ma na to naukowych dowodów.

Po katastrofie wokół elektrowni wyznaczono strefę buforową liczącą 2,5 tys. km2, z której wysiedlono wszystkich ludzi. W promieniu 10 km od elektrowni utworzono strefę „szczególnego zagrożenia”, a w promieniu 30km strefę „o najwyższym stopniu skażenia”. Ze strefy ewakuowano 350 tysięcy ludzi, niektórzy podobno wrócili nielegalnie do swoich wiosek. Ewakuowano m.in. 50 tysięcy mieszkańców miasta Prypeć, w którym mieszkali pracownicy elektrowni z rodzinami, 13,5 tysiąca mieszkańców miasta Czarnobyl, które znajduje się 18 kilometrów od elektrowni oraz 4 tysiące mieszkańców tajnego miasta Czarnobyl 2, o którym napiszemy dalej. Teraz w mieście Czarnobyl mieszka około 2000 osób, są to głównie naukowcy i pracownicy obsługujący turystów. Mieszka tam też ok. 150 osób, które wróciły tam na własną odpowiedzialność, w większości to starsi ludzie. Warunkiem zgody na powrót jest to, że ludzie musieli się tam urodzić (wyjątkiem są młodzi, którzy nie mogą tam w ogóle zamieszkać, nawet jak się urodzili w tym miejscu). W strefie wokół elektrowni nie można przebywać cały czas. Normy ograniczają czas obecności do czterech dni, po których muszą nastąpić trzy dni obowiązkowego przebywania poza strefą. Naukowcy mogą przebywać w Czarnobylu bez przerwy przez dwa tygodnie, a po upływie tego czasu muszą wyjechać na miesiąc. Po awarii pozostałe bloki elektrowni nadal działały, a ostatni został wyłączony dopiero w 2000 roku.

Zwiedzanie zaczęliśmy od wioski Zalissya usytuowanej 3 km. od Czarnobyla. Przed wybuchem mieszkało tam ok. 3000 osób. Wszyscy zostali przeniesieni do wsi Nowa Zalissya. Weszliśmy m.in. do budynku pałacu kultury i kilku opuszczonych domostw. Spora część budynków jest w złym stanie technicznym i trzeba bardzo uważać wchodząc do środka.

Następnie udaliśmy się do kolejnej wioski, Kopachi. Mieszkało tam kiedyś ok. 1000 osób. Tam widzieliśmy m.in. przedszkole. Widok porzuconych w nieładzie i zniszczonych rzeczy, puste łóżka czy rozrzucone zabawki robią bardzo smutne wrażenie. Dopiero widząc to na własne oczy człowiek zaczyna zdawać sobie sprawę jak mogła wyglądać ewakuacja i co czuli w tamtym momencie ludzie. Choć ten, co tego nie przeżył, nie zrozumie.

Dalej pojechaliśmy do elektrowni, gdzie mogliśmy zobaczyć bloki reaktorów. W tym z odległości ok. 270 m. sarkofag przykrywający reaktor nr 4, gdzie nastąpił wybuch. Sam sarkofag ma wysokość 105 m., długości 150 m. i szerokości 256 m. Został wybudowany w roku 2016 i podobno ma wystarczyć na 100 lat. A co potem ?🤔. Trochę czasu jeszcze zostało na znalezienie sposobu aby w bezpieczny sposób zutylizować cały umieszczony pod nim syf.

Kierując się w stronę Prypeci minęliśmy Czerwony Las. To najbardziej skażony teren wokół elektrowni, a nazwa pochodzi od koloru drzew, które obumarły po katastrofie. Zatrzymaliśmy się tam dosłownie na chwilę, a liczniki od razu zaczęły wskazywać wyższe promieniowanie. Oficjalnie teren, na którym znajduje się las został zrównany z ziemią, ale nieoficjalnie wiadomo, że prace zostały przerwane, gdy z ziemi podczas prac buldożerów zaczęły się wydobywać olbrzymie dawki promieniowania.

Po dotarciu do miasta Prypeć widzieliśmy m.in. port rzeczny, opuszczony park rozrywki, supermarket, stadion, pałac kultury, basen. Weszliśmy też do jednego z bloków, gdzie widzieliśmy opuszczone mieszkania, które zostały totalnie splądrowane. Pomimo tego, że teren był pilnie strzeżony, nie zapobiegło to kradzieżom. Nie ma ani jednego mieszkania, które nie zostałoby odwiedzone przez złodziei, którzy zabrali wszystko to, co było cenne i możliwe do wyniesienia. Z dachu tego budynku (9 piętro) mogliśmy oglądać panoramę okolicy.

Prypeć to miasto położone około 4 kilometrów od elektrowni w Czarnobylu, w którym mieszkali głównie pracownicy elektrowni wraz z rodzinami. Było to bardzo nowoczesne, jak na tamte czasy, miasto, które posiadało takie udogodnienia jak dworzec kolejowy, port, szpital czy park rozrywki. Pracownicy elektrowni dostali darmowe mieszkania w mieście, było tam kilka przedszkoli i szkół. W mieście działały też zakłady elektroniczne Jupiter, które oficjalnie produkowały magnetofony i radia ale oprócz tego zajmowały się tajną produkcją dla wojska. Pewnie dlatego fabryka została zamknięta dopiero w 1996 roku. Całe 50 tysięcy osób zostało ewakuowanych w ciągu kilku godzin ale ewakuacja została przeprowadzona dopiero następnego dnia po południu. Następnie zaczęła się ewakuacja okolicznych wsi.

Prypeć jest teraz skansenem radzieckiej epoki i miastem widmo, można tam zobaczyć w jakim pośpiechu przebiegała ewakuacja. Mieszkańcy mogli zabrać ze sobą tylko niezbędne rzeczy i obiecano im, iż za kilka dni powrócą do swoich domów. Oczywiście tak się nie stało. W opuszczonych mieszkaniach można zobaczyć nieliczne rzeczy pozostawione przez mieszkańców, głównie meble bo mniejsze gabarytowo rzeczy zostały wyniesione przez złodziei. Najbardziej znanymi punktami krajobrazu są diabelski młyn i miejski basem.

Obecnie widać, że natura upomniała się o miasto i coraz bardziej zarasta je las, chociaż pewnie przez stale rosnącą liczbę turystów ten trend zostanie odwrócony. Niektóre budynki są tak bardzo zarośnięte drzewami, że są niemal niewidoczne z drogi.

Ostatni punkt na naszej trasie to radar Duga 2, zwana okiem Moskwy, który składa się z dwóch anten. Jedna o wysokości 85 m. i szerokości 210 m, druga natomiast o wysokości 135 m. i szerokości 310 m. Służył do wykrywania rakiet i pocisków balistycznych. Był to ściśle tajny projekt i na mapie to miejsce było oznaczone jako obóz pionierów. Konstrukcja robi niesamowite wrażenie, a jej wielkość po prostu powala. Do jego obsługi potrzeba było ok. 1000 ludzi i w tym celu zbudowano nawet tajne miasto Czarnobyl 2, w którym mieszkał personel wraz z rodzinami. Po katastrofie miasto zostało ewakuowane godzinę przed Prypecią aby uniknąć kontaktu mieszkańców z innymi ludźmi, tak było to tajne. Z powodu zbyt dużego promieniowania, które zakłócało działanie radaru, instalacja została zamknięta w 1988 roku.

I na tym zakończył się nasz wyjazd do Czarnobyla. Jeszcze tylko dreszczyk emocji podczas mierzenia napromieniowania i wróciliśmy do Kijowa. Jeśli macie taką możliwość, to spędzicie tam więcej czasu niż jeden dzień. To naprawdę ogromny teren i dla nas jeden dzień  to zdecydowanie za mało czasu aby poznać to miejsce. Czujemy niedosyt ale jednocześnie bardzo zmęczyła nas psychicznie ta wyprawa.

W Czarnobylu byliśmy 1 marca 2020 roku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.