Maskat – stolica Omanu
Nasze ostatnie dwa dni pobytu w Omanie spędziliśmy w stolicy kraju. Maskat to największe miasto Omanu, mieszka tam ponad 1,4 mln mieszkańców. Ze względu na położenie między górami Hadżar, a Zatoką Omańską i przeważającą w mieście tradycyjną niską zabudowę, miasto ciągnie się przez wiele kilometrów. Jego powierzchnia to ponad 3500 km2, czyli jest prawie siedem razy większy niż Warszawa. Historia miasta sięga I w. n.e., wtedy to pojawił się w greckich kronikach. Jednak na jego terenie znaleziono ślady osadnictwa z VI w p.n.e. Maskat był ważnym portem na szlaku handlowym między wschodem, a zachodem. W swej historii był we władaniu Persów, Portugalczyków i Turków. Od lat 70tych miasto szybko się rozwija, chociaż dzięki dekretom Sułtana Kabusa w niczym nie przypomina innych stolic regionu ze szklanymi wieżowcami. Na szczęście 😊.
Do tematu zwiedzania tego miasta podeszliśmy dość swobodnie. Byliśmy trochę zmęczeni miesięcznym tripem po tym pięknym kraju więc nie zamierzyliśmy biegać od atrakcji do atrakcji, tylko niespiesznie poszlajać się po okolicy. Oczywiście mieliśmy kilka obowiązkowych punktów do odwiedzenia ale nie zamierzaliśmy się jakoś specjalnie spinać, w myśl zasady, że co zobaczymy, to zobaczymy 😊.
Zaczęliśmy od spojrzenia na miasto z góry. W tym celu pojechaliśmy na punkt widokowy na dzielnicę Ruwi. Znajduje się on na ulicy Yiti, a tu są współrzędne: 23.57465, 58.55162. Białe miasto wciśnięte między wzgórza i leżące nad licznymi zatokami robi mega wrażenie. Cieszymy się, że zgodnie z dekretem sułtana, w Omanie nie można budować wysokich budynków. Dzięki temu nie wygląda tu jak np. w Dubaju. Widok tak nam się spodobał, że podjechaliśmy kawałek dalej ulicą Yiti do drogi prowadzącej na wzgórza nad Wadi Kabir (23.55624, 58.56792). Droga nie jest przejezdna, została całkiem rozmyta, więc trzeba podejść kawałek pieszo. Na wzgórzach poprowadzona jest widokowa promenada.
Następnie pojechaliśmy do Bandar al Khairan czyli nad piękny fjord koło Maskatu. Jest tam kilka punktów widokowych, niestety w weekend pełno jest ludzi więc zrezygnowaliśmy ze spędzenia tam nocy. Ponadto, tak tam wiało, że chyba byśmy odlecieli wraz z namiotem. Na noc wybraliśmy więc plażę Sifah, na której spędziliśmy pierwszą noc w Omanie.
Kolejny dzień rozpoczęliśmy od wizyty w meczecie Sułtana Kabusa. Niestety mieliśmy pecha, bo jak się okazało, był zamknięty z powodu święta policji. Na szczęście dowiedzieliśmy się, że kolejnego dnia będzie czynny więc odetchnęliśmy z ulgą. Być w Maskacie i nie zobaczyć tego meczetu to byłaby wielka strata.
Skoro meczet zamknął swoje podwoje przed nami, to udaliśmy się do opery czyli Royal Opera House Muscat. Sułtan był miłośnikiem sztuki operowej, dlatego kazał zbudować ten nowoczesny gmach. Z zewnątrz wygląda trochę jak Omański zamek, a w środku jest bogato zdobiony, że momentami szczęka opada. Opera ma wiele nowoczesnych rozwiązań np. scenę i widownię można automatycznie modyfikować w zależności od typu prezentowanego przedstawienia. Pełna zmiana ustawień sceny trwa maksymalnie kilkadziesiąt minut. W tym czasie modyfikowana jest nie tylko scena ale też część widowni. W zależności od potrzeb można zwiększyć liczbę miejsc na widowni, ukrywając miejsce dla orkiestry. Odbywają się tu przedstawienia operowe, teatralne oraz koncerty. Na scenie występowały największe gwiazdy opery, organizowane są też koncerty lokalnych artystów. Szkoda, że tego dnia nie było żadnego przedstawienia. Trafiliśmy za to na pracowników rozbierających scenę po przedstawieniu.
Dalej pojechaliśmy na suk z krótkim przystankiem na Qurum Beach. Odwiedziliśmy targ rybny i stary suk Mutrah. Pełno tam jest sklepów z paszminą, kadzidłem, perfumami itp. Szybko stamtąd uciekliśmy bo czuliśmy się osaczeni. Żeby trochę odsapnąć poszliśmy na nadmorską promenadę.
Kolejne miejsce, które udało nam się zobaczyć to pałac Al Alam. Jest to jedna z sześciu rezydencji sułtana. Został zbudowany w latach 70tych w miejscu dawnej brytyjskiej ambasady. Obok pałacu na wzgórzach stoją dwa forty zbudowane przez Portugalczyków. Al Alam po arabsku oznacza flaga, zgodnie z legendą każdy niewolnik, który dotknął stojącego na terenie pałacu masztu z flagą, stawał się wolnym. Pałac pełni funkcję reprezentacyjną, sułtan tam nie mieszka ale wykorzystuje pałac do oficjalnych spotkań i państwowych uroczystości. Przyjmuje tam też zagranicznych gości. Pałac ma oryginalną architekturę, wygląda trochę kiczowato, główny budynek jest złoto niebieski. Obok pałacu znajdują się budynki ministerstw oraz muzeum narodowe. Pałacu nie można zwiedzać, można go obejrzeć tylko z zewnątrz. My najpierw byliśmy popatrzeć na niego od strony morza, a później przy głównej bramie.
Na koniec dnia pojechaliśmy odpocząć na promenadzie, gdzie znowu spotkaliśmy kraski orientalne. Tym razem udało nam się cyknąć fotkę tego niebieskiego ptaszka.
Drugiego dnia ponownie udaliśmy się do Wielkiego Meczetu i tym razem nam się udało 😁. Warto przyjechać zaraz po godzinie 8.00 rano bo później robi się tłoczno. Zjeżdżają się autokary z wycieczkami i klimat trochę siada. Ale tak czy siak meczet robi wrażenie, jest ogromny bogato zdobiony ale ze smakiem. To trzeci pod względem wielkości meczet na świecie, zajmuje powierzchnię 416 tys. m2, zbudowany został z 300 tys. ton indyjskiego piaskowca i może pomieścić nawet 20 000 wiernych. Otacza go 5 minaretów, z których najwyższy ma 90 metrów wysokości. Wokół meczetu rozciągają się ogrody. Meczet zdobią motywy roślinne oraz wersety z koranu. W głównej sali uwagę przykuwa ogromny żyrandol z kryształków Svarowskiego. Ma 14 metrów wysokości, waży 8,5 tony i został zbudowany z 600 000 kryształów, a oświetlenie dają aż 1122 żarówki. Wewnątrz żyrandola znajduje się klatka schodowa wykorzystywana do jego konserwacji. Wisi on pod ogromną kopułą, dzięki temu nie wydaje się aż tak duży. W innych częściach meczetu wiszą 34 mniejsze żyrandole zbudowane w tym samym stylu.
Wracamy na ziemię 😊. Na podłodze leży drugi na świecie, co do wielkości, dywan utkany ręcznie w Iranie. Dywan ma powierzchnię 4200m2 i waży 21 ton. Tkanie go zajęło cztery lata i użyto przędzy w dwudziestu ośmiu kolorach. Niestety najładniejsza część jest zasłonięta chodnikiem. Zarówno żyrandol jak i dywan były kiedyś największe na świecie ale zostały zepchnięte na drugie miejsce przez swoje odpowiedniki z wielkiego meczetu w Abu Zabi.
W krużgankach otaczających meczet znajdują się bajecznie kolorowe mozaiki. Wykonane są w wielu stylach i kolorach, inspirując się wpływami z różnych rejonów świata islamskiego. Warto przejść się tam i wybrać swój ulubiony, choć od razu zaznaczamy, że nie będzie to łatwy wybór.
Meczet można zwiedzać codziennie rano od godziny 8.00 do 11.00, z wyjątkiem piątków i świąt. Wstęp jest darmowy ale trzeba zadbać o odpowiedni strój bo kontrole przy wejściu są drobiazgowe.
Przy wejściu można wypożyczyć chusty do okrycia lub wynająć przewodnika. Koło meczetu znajduje się duży parking więc nie będzie problemu z zaparkowaniem auta. Więcej o meczecie możecie przeczytać na oficjalnej stronie.
W Omanie byliśmy od 14 grudnia 2022 r. do 10 stycznia 2023 r.