Europa,  Włochy

Procida i Neapol

Ponownie zawitaliśmy do Neapolu. Już po pierwszej wizycie w listopadzie 2021r. wiedzieliśmy, że tu wrócimy. Na początku podróży tylko przejazdem bo pierwsze dwa dni spędziliśmy na wyspie Procida, a następnie kolejne dwa w Neapolu. Z lotniska do portu dostaliśmy się bezpośrednio Alibusem za 5 euro, wysiedliśmy na przystanku Molo Beverello, tuż obok terminalu promowego. Podróż promem trwała ok. 40min., a bilet kosztował nieco ponad 30 euro za osobę w dobie strony. Trasę obsługują dwie firmy –  Caremar i SNAV. Prom/wodolot, którym my płynęliśmy tj.  Caremar pływa kilka razy dziennie. Wg aktualnego rozkładu  pierwszy prom na wyspę jest o godz. 7.30, a ostatni o 20.05. Z wyspy do Neapolu pierwszy prom wypływa o godz. 6.35, a ostatni o 16.50. Prom rusza z portu Napoli Beverello. W związku z tym, że byliśmy przed sezonem tj. w marcu, postanowiliśmy nie kupować biletów on-line z obawy, że lot będzie opóźniony i oczywiście tak było (to ostatnio standard w landrynkowej linii lotniczej). Bez problemu kupiliśmy bilety w porcie na najbliższy rejs. W sezonie jednak sugerujemy kupować bilety z wyprzedzeniem. Większość osób spędza na wyspie jeden dzień, jako przerywnik od Neapolu, ale my postanowiliśmy zostać na wyspie dwie noce i na spokojnie ją zwiedzić, co okazało się być super pomysłem.

Procida

Wyspa Procida, to Włoska Stolica Kultury w roku 2022. Przypływając tu z Neapolu spodziewaliśmy się sennej i spokojnej atmosfery i bardzo się zdziwiliśmy 🙈. Robiąc reaserch przed podróżą czytaliśmy o tej wyspie, że to idealne miejsce aby odpocząć od gwaru Neapolu i serio nie łatwo jest  tego spokoju doświadczyć😅. Mamy wrażenie, że prędzej może potrącić nas skuter lub auto w wąskiej uliczce na wyspie niż w Neapolu 😁. Ruch na głównych ulicach jest tu dość spory, chodników praktycznie nie ma, jeśli jest jakiekolwiek pobocze, to jest zastawione skuterami, a uliczki są tak wąskie, że gdy przejeżdża auto, to trzeba przytulać się do ściany domów 😅. To gdzie szukać spokoju? W bocznych uliczkach, spacerując po wybrzeżu i w knajpkach nad morzem. W restauracji La Girona zjedliśmy najlepszą ośmiornicę ever i pyszny makaron z sosem cytrynowym i owocami morza🤤.

Dlaczego to wszystko piszemy? Na pewno nie dlatego aby Was zniechęcić bo nam bardzo się na wyspie spodobało ale u nas ściemy nie znajdziecie. I wychodzimy z założenia, że warto wiedzieć czego można się spodziewać. Co zatem jest takiego wyjątkowego w tej wyspie? Totalnie włoski klimat 🥰. Pastelowe kamieniczki, zdobione domki, punkty widokowe zapierające dech w piersi, piękne skalne wybrzeże, wulkaniczne plaże, porty, a w nich łodzie leniwie bujające się na wodzie i pyszne owoce morza. A jak będziecie w sezonie na cytryny i pomarańcze, napotkacie tu drzewka owocowe na każdym kroku. Cytryny pachną tu obłędnie.

Wyspa jest nieduża, ma ok. 4km kw. i spokojnie można ją obejść na piechotę. Ci, co nie mają zbyt dużo czasu, mogą wypożyczyć rower elektryczny i tak zwiedzić wyspę. Zwykłym rowerem może być ciężko bo sporo tu „górek”😁. Byliśmy tam w marcu i raczej nie jest to jeszcze sezon. Turystów było niewielu i to był duży plus. Niestety spora część restauracji była zamknięta na cztery spusty, niektóre zaś dopiero przygotowywały się do sezonu bo remonty trwały w najlepsze. Oczywiście jak się przypływa na jeden czy dwa dni, to spokojnie będzie wybór restauracji aby każdy posiłek zjeść w innej. Ale do brzegu, Procida to kwintesencja włoskiego stylu życia. Jest gwarno, wesoło, kolorowo i pysznie. A to wszystko w otoczeniu pięknych widoków 🥰.

Zwiedzanie zaczęliśmy od plaży Chiaia. Wg nas plaża czterech liter nie urywa ale fajny jest z niej widok na Corricelle i wzgórze Terra Murata. Procida to wyspa wulkaniczna więc na plażach piasek  jest czarny.  Następnie poszliśmy do Mariny Corricella , zjedliśmy tam lunch w restauracji Il Maestrale i możemy polecić to miejsce. Jednak bardziej niż jedzenie, urzekł nas klimat tego miejsca. Restauracja jest położona w porcie, tuż obok suszą się rybackie sieci, a na wodzie bujają się łódki.

Dalej poszliśmy na Terra Murata, skąd rozpościera się piękny widok na Marina Corricella, a z drugiej strony na Zatokę Neapolitańską i przedmieścia Neapolu na tle na Wezuwiusza. Terra Murata to skała górująca na wyspą, na której w XVI wieku zbudowano pałac królewski, a później zamieniony na ciężkie więzienie. Zakład karny działał od 1830 do 1988 roku, najpierw więziono w nim przeciwników królów Neapolu, a później najniebezpieczniejszych przestępców, między innymi szefów Camorry. Później pokręciliśmy się po okolicy, zaglądaliśmy w wąskie uliczki, a na koniec dnia poszliśmy do Marina Grande, gdzie wypiliśmy Spritz Aperola😁.

Następnego dnia zrobiliśmy wycieczkę dookoła wyspy i przeszliśmy prawie 20km. Zaczęliśmy od punktu widokowego przy willa Lavina, skąd świetnie widać marinę Corricella i Terra Morata. Dalej poszliśmy na półwysep Pizzaco. Z jednej strony widać było Corricellę a z drugiej półwysep Solchiaro. Po drugiej stronie zatoki Neapolitańskiej widać było wyspę Capri. Widoczki były naprawdę sielskie, na drzewach dojrzewały cytryny i mandarynki. Tutaj dopiero poczuliśmy prawdziwy klimat tej wyspy.

Później szliśmy drogą wzdłuż morza na półwysep Solchiaro, z którego jest dobry widok na wysepkę Vivara, a za nią na Ischię. Następnie dotarliśmy do mariny Chiaiolella. Zatrzymaliśmy się na spritz aperola w barze L’agave przy plaży, gdzie zjedliśmy pyszne przystawki w cenie drinka. Dalej poszliśmy na most prowadzący na wysepkę Vivara. Niestety wyspa jest zamknięta, jest tam rezerwat przyrody.  Lunch zjedliśmy w restauracji La Girona. Polecamy zjeść tam przepyszną ośmiornicę oraz makaron z sosem cytrynowym i owocami morza. 

Dalej poszliśmy na punkt widokowy Ciraccio i na plażę Spiaggia Cala del Pozzo Vecchio. Plaża jest nazywana też del Postino bo została uwieczniona w tym filmie. Powyżej plaży jest mały lokalny cmentarz. Ostatni punkt wycieczki to Rocce del Faro, czyli cypelek z latarnią morską, z którego jest widok na Marina Grande. 

Kolejnego dnia rano z wyspy Procida przenieśliśmy się do Neapolu. Zarezerwowaliśmy nocleg w sympatycznym mieszkanku z tarasem na dachu. Te dwa dni postanowiliśmy spędzić na odwiedzeniu miejsc, których nie udało nam się zobaczyć przy poprzedniej wizycie. Tego dnia nie zwiedzaliśmy miasta tylko od razu pojechaliśmy do Pompei.

Pompeje

To antyczne miasto, zniszczone w wyniku wybuchu Wezuwiusza w 79 r. n.e. Miasto zostało przysypane grubą warstwą popiołów i zniknęło na wiele wieków z kart historii. Przed wybuchem w Pompejach mieszkało ponad 20 tys. osób, a samo miasto było ważnym ośrodkiem handlowym. Wielu mieszkańców nie przeżyło wybuchu wulkanu, na miejscu znaleziono szczątki 2000 osób, a szacuje się, że jedna trzecia miasta nie została odkopana. Gipsowe odlewy ofiar kataklizmu można zobaczyć w Antiquarium.

Teren dostępny do zwiedzania jest ogromny. Można tam spędzić wiele godzin, a nawet cały dzień, jeśli ktoś jest miłośnikiem historii.  Można podziwiać starożytne wille z pięknymi mozaikami na podłodze i z kolorowymi zdobieniami na ścianach. Są też ruiny świątyń, starożytny teatr i wiele innych.

Przy głównej ulicy stoją ruiny tawern. Jest też dom publiczny, który był chyba największym zawodem. Jest mały i na pewno w Pompejach jest wiele ciekawszych miejsc. O przeznaczeniu budynku świadczą freski na ścianach przedstawiające pozycje seksualne. Uwagę zwraca to, że pokoiki, w których starożytne kurtyzany świadczyły swoje usługi są bardzo małe.

Pompeje to ciekawe miejsce ale po kilku godzinach wszystkie budowle wydają się podobne. Nam bardziej podobało się w Herculanum. Choć pewnie na nasze odczucia miał też wpływ tłum turystów, których nie spodziewaliśmy się w marcu. Momentami musieliśmy stać w kolejce aby wejść do budynku czy tez robić zdjęcie. W Herculanum było spokojniej.

Po powrocie do Neapolu zrobiliśmy to, co lubimy najbardziej w tym mieście, a mianowicie przeszliśmy się po uliczkach w centrum. Neapol świętował mistrzostwo Włoch, chociaż liga jeszcze trwała. Praktycznie wszystkie ulice udekorowane były w biało – niebieskich barwach Napoli, wszędzie widać było flagi klubu i zdjęcia piłkarzy. Wieczorem wzięliśmy pizze na wynos i zjedliśmy ją na naszym tarasie. Jeśli chcecie poczytać o naszym poprzednim pobycie w Neapolu, zapraszamy tutaj. Znajdziecie tam również dużo polecajek miejsc, gdzie można dobrze zjeść. Tamten pobyt był zdecydowanie gastro 😊.

Katakumby w Neapolu

Ostatniego  dnia zaplanowaliśmy wizytę w katakumbach w dzielnicy Rione Sanita. Dzielnica, która leżała kiedyś poza murami miasta, była tradycyjnym miejscem pochówku od czasów rzymskich.  Katakumby to cmentarze wydrążone w wulkanicznych skałach. Chowano tam biedaków i bogaczy, a także świętych. Najpierw odwiedziliśmy katakumby San Gaudioso, do których wchodzi się przez bazylikę Santa Maria della Sanita. Najciekawszym miejscem jest galeria, gdzie chowano najbogatszych neapolitańczyków. W ścianie umieszczano ich czaszki, a poniżej domalowywano resztę. Większość fresków wykonał Giovanni Balducci, który robił to za darmo w zamian za prawo do pochówku w tym miejscu. Robi to niesamowite wrażenie, my widzieliśmy coś takiego po raz pierwszy. Makabryczny był sposób przygotowania ciał do pochówku. Zwłoki wkładano do niszy w ścianie i dosłownie wyciskano z nich wnętrzności i płyny ustrojowe. Pracę tą wykonywali więźniowie i biedacy.

Później poszliśmy do katakumb San Genaro. Wejście znajduje się przy bazylice Madre del Buon Consiglio, u stóp wzgórza Capodimonte. Są większe, mają dwa poziomy i zachowało się tam dużo fresków z początków chrześcijaństwa, a nawet wcześniejszych. Ciekawostką jest, że górny poziomi wejście do  katakumb leży w dzielnicy Capodimonte, a dolny w Rione Sanita. W tych katakumbach spoczywały kiedyś szczątki świętego Januarego, patrona miasta, które obecnie znajdują się neapolitańskiej Duomo. To jego krew zmienia czasami swój stan skupienia, o czym pisaliśmy w poprzednim wpisie z Neapolu. Grób świętego nadal można zobaczyć w katakumbach. W tej nekropolii również chowano zarówno biednych jak i bogatych. Biedni byli chowani w zwykłych dołach, bogatsi we wnękach w ścianach, a najbogatsze rodziny miały swoje oddzielne grobowce wydrążone w skale.

Oba kompleksy katakumb zwiedza się na jednym bilecie, cena to 11 euro. Zwiedzanie jest z przewodnikiem i to dobrze bo można się dowiedzieć wiele ciekawych rzeczy. Przewodnicy należą do stowarzyszenia La Paranza, która zajmuje się utrzymaniem katakumb.

Sama dzielnica Rione Sanita też jest ciekawa i nam bardzo się tam podoba więc ponownie do niej zawitaliśmy. Kiedyś było to niebezpieczne getto, a dzisiaj, dzięki różnym społecznym inicjatywom, jej wizerunek się zmienia. Zaczęło się od tego, że kilkoro młodych ludzi z dzielnicy postanowiło działać na jej rzecz m.in. organizując wycieczki po wspomnianych wyżej katakumbach.

Po zwiedzaniu poszliśmy do Quartieri Spagnoli, po drodze robiąc przystanki na kawę albo Spritz Aperola. Tę dzielnicę też lubimy, z jej wąskimi uliczkami i małymi restauracyjkami. Absolutnie można tam poczuć włoski klimat.

W Neapolu i na Procidzie byliśmy od 29 marca do 1 kwietnia 2023 roku.

2 komentarze

  • Asia z mTower

    Twój artykuł o Procida i Neapolu jest niezwykle inspirujący! Opisujesz te włoskie rajskie miejsca w sposób, który przenosi czytelnika prosto na malownicze uliczki, plaże i lokale gastronomiczne. Super!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.