Jabal Shams i Balcony Walk
Tak nam się spodobały góry w Omanie, że tym razem pojechaliśmy do wioski Al Khutaym w masywie Jabal Shams. Wioska znajduje się na wysokości ponad 1900 m npm, a droga do niej jest stroma i pełna serpentyn. Są też fragmenty szutrowe ale można tam wjechać nawet samochodem osobowym. Po drodze do wioski jest kilka punktów widokowych na Jabal Shams i kanion Nakhur, największy kanion Arabii. Co chwilę zatrzymywaliśmy się aby podziwiać widoki.
Jabal Shams to najwyższa góra Omanu ale też płaskowyż przecięty jednym z najgłębszych kanionów na świecie. Najwyższy, północny szczyt góry ma około 3000 m npm, w zależności od źródła wysokość wacha się od 2970 do 3075 m. Nazywany jest górą słońca, bo podobno z jej szczytu widać najwcześniej promienie słońca o wschodzie. Niestety najwyższy wierzchołek zajmuje baza wojskowa więc nie można go zdobyć. Można za to wejść na wierzchołek południowy, na który prowadzi szlak W4. Ponoć nie jest trudny ale jego przejście zajmuje kilkanaście godzin i wymaga zabranie dużej ilości wody. Często szlak jest dzielony na dwa dni z noclegiem pod szczytem, my się na to nie zdecydowaliśmy choć rozważaliśmy tę opcję.
A w jakim celu tam zawitaliśmy? Z tej wioski zaczyna się słynny szlak W6 Balcony Walk. Jest to łatwy ale przepiękny szlak wzdłuż kanionu, z widokiem na najwyższą górę Omanu. Skoro łatwy, to i oczywiście bardzo turystyczny. Do tej pory udało nam się unikać tłumów ale tu niestety trochę ludzi było. Niemniej jednak zdecydowanie warto przejść ten szlak bo widoki są takie, że szczęka opada co chwila. Spokojne przejście szlaku o długości niecałych 4 kilometrów w jedną stronę zajmuje ok. 3-4 godzin, z czego spora część to podziwianie widoków. Wiedzie on prosto przed siebie, więc trudno się zgubić. Samochód można zostawić na parkingu, tylko uwaga, najlepiej z dala od drzew bo widzieliśmy kozy, które aby poskubać zieleninkę, wskakiwały na dachy pobliskich aut. Teraz jeszcze tylko trzeba minąć stragany z bransoletkami oraz innymi duperelami i można cieszyć się trekkingiem. Warto zabrać ze sobą jedzenie i picie, bo tylko w jednym miejscu, zaraz na początku szlaku było prowizoryczne stoisko z omańską kawą. Oczywiście Ameryki nie odkryjemy pisząc, że przydadzą się wygodne buty i czapeczka z daszkiem, gdyż większość czasu idzie się po odkrytym terenie.
Wąski szlak wiedzie poniżej krawędzi kanionu, aż do opuszczonej wioski Sab Bani Khamis, gdzie do połowy lat 70tych mieszkało kilkanaście rodzin. Później ludzie z wioski przenieśli się do wioski Ghul i Al Hamry. Dalej są pozostałości po tarasach uprawnych, można też zejść do niewielkiego jeziorka. Następnie należy zawrócić tą samą drogą. Przez cały czas widoki zapierają dech, i naprawdę nie przeszkadza nawet to, że jest to najpopularniejszy szlak w Omanie i ludzi jest sporo. Cały czas po drugiej stronie kanionu widać najwyższy szczyt Omany z charakterystycznym kulistym radarem w bazie wojskowej. Można tam też spotkać kozy, szczególnie jedna była bardzo towarzyska i sępiła jedzenie jak tylko usłyszała szelest papierka 😊. W dole widać wioskę Nakhur, do której kilka dni wcześniej próbowaliśmy dojechać, o czym pisaliśmy w tej relacji. Kanion ma podobno ponad 2000 metrów głębokości chociaż różne źródła podają różne głębokości. Zwany jest Wielki Kanionem Arabii i na pewno na półwyspie arabskim jest największy, zalicza się też do czołówki najgłębszych kanionów na świecie. Widoki na kanion są niesamowite, ogromne przepaście i postrzępione skały wywarły na nas duże wrażenie. Udało nam się wypatrzeć szybujące nad kanionem Sępy Egipskie, wypatrujące padliny lub resztek jedzenia pozostawionych przez ludzi.
Lokalizacja była niesamowita więc postanowiliśmy zostać na górze na noc, na punkcie widokowym. Nie odstraszyła nas nawet niska temperatura, choć konieczne było dogrzewanie się przy ognisku. I nie tylko my wpadliśmy na pomysł, aby w taki sposób spędzić noc, bo wszystkie najlepsze miejscówki były zajęte. W końcu udało nam się znaleźć miejsce na krawędzi kanionu, z pięknym widokiem ale niestety długo nie cieszyliśmy się samotności, bo kawałek dalej rozbili się inni turyści. I to by nam tak bardzo nie przeszkadzało bo nie byli hałaśliwi ale o 4 nad ranem pobudkę zrobiła nam Omańska młodzież, która przyjechała na wschód słońca i świetnie bawiła się przy ognisku, rozpalonym nieopodal naszego namiotu.
W Omanie byliśmy od 14 grudnia 2022 r. do 10 stycznia 2023 r.