Trójmiasto i okolice alternatywnie
Do Trójmiasta przyjeżdżamy kilka razy w roku, a ostatnio to nawet co miesiąc. Siłą rzeczy zaczynamy szukać mniej popularnych miejsc oraz ciekawych miejscówek do odwiedzenia, również w tzw. dalszej okolicy. Ten wpis będziemy na bieżąco uzupełniać, jeśli tylko pojawi się jakaś „perełka” warta odwiedzenia. Jeśli jesteście ciekawi jakie plaże wg nas są „prawie dzikie”, to zapraszamy tu. Znajdziecie tam wpis, który również staramy się uzupełniać o kolejne fajne miejscówki.
Zapraszamy was do zobaczenia:
- 100czni i Ulicy Elektryków
- Stoczni Cesarskiej na terenie Stoczni Gdańskiej
- Europejskiego Centrum Solidarności
- Falowca w Nowym Porcie
- Murali na gdańskiej Zaspie
- Torpedowni w Babich Dołach
- Ruin pałacu w Słobitach
- Opuszczonego pałacyku w Ponarach
- Niedokończonego zamku w Łapalicach
- Sopockich willi
- Murali w Gdyni
100cznia i Ulica Elektryków
Wstyd się przyznać ale dopiero niedawno i to zupełnie przez przypadek, „odkryliśmy ” fajne miejsce, które pojawiło się na mapie Gdańska w 2017r. Zatrzymaliśmy się przy Stoczni Gdańskiej aby zrobić zdjęcie żurawia, a tu się okazało, że trafiliśmy do 100czni. To nietuzinkowe, niewielkie miasteczko zbudowane z kilkunastu kontenerów na postoczniowym terenie, gdzie znajdziecie punkty gastronomiczne, „plażę” i leżaki. Uwielbiamy takie niespodzianki, szczególnie, że to miejsce idealne dla osób lubiących spędzać czas na wolnym powietrzu i smakować ulicznego jedzenia. A co lepsze, ściany okolicznych budynków zdobią mega kolorowe, duże i małe, murale 😍. Wieść niesie, że odbywają się tu też różnego rodzaju imprezy, warsztaty, pchli targ, joga w sobotę i kino plenerowe (sprawdzajcie na bieżąco na fejsie). Ale uwaga, w poniedziałek mają zasłużony odpoczynek. Nieopodal znajduje się kolejny projekt gastronomiczny tj. ulica Elektryków. Powstała tu przestań kulinarno-kulturalna W4 Food Squat. Znajdziecie tu zarówno mięsne jak i wege żarełko. To miejsce wieczorem tętni życiem, na zewnątrz jest miejsce do siedzenia, jak i tańców.
Stocznia Cesarski na terenie Stoczni Gdańskiej
Skoro jesteśmy w tej okolicy, to czas na spacer po terenie Stoczni Gdańskiej. Fajnie, że miejsce to podlega rewitalizacji i znowu zaczyna żyć. Projekt Stocznia Cesarska obejmuje 16 hektarów położonych w sercu Młodego Miasta w Gdańsku nad brzegiem Martwej Wisły. Ten teren znany jest na całym świecie jako miejsce wydarzeń historycznych, które ukształtowały Europę Wschodnią i gdzie narodziła się Solidarność. Jednym z projektów jest plenerowa wystawa rzeźb Czesława Podleśnego na terenie dawnej pochylni Wydziału Kadłubowego K-2. Rzeźby wyglądają jakby wychodziły z kanału portowego, a powstały z różnych części maszyn i urządzeń m.in. z maszyny do pisania, fragmenty instalacji elektrycznych, lampy, wiatraki czy sprężyny. Tereny postoczniowe to nie tylko budynki, infrastruktura, pochylnie, rzeźby itp., a przede wszystkim pamięć o ludziach. Przemierzając szlak Stoczni Cesarskiej możemy dowiedzieć się więcej o miejscu, gdzie narodziła się wolność. Jesteśmy pod mega wrażeniem tego miejsca. Koniecznie musicie tu zajrzeć będąc w Gdańsku.
Europejskie Centrum Solidarności
Nieopodal słynnej bramy nr 2 prowadzącej na teren stoczni, znajduje się Europejskie Centrum Solidarności. Ta nowa siedziba ECS została wybudowana w roku 2014 z myślą stworzenia przestrzeni służącej budowaniu społeczeństwa obywatelskiego. Znajdziecie tam m.in. stałą wystawę przedstawiającą najważniejsze wydarzenia z historii Solidarności i działalności opozycji antykomunistycznej. To miejsce, gdzie odbywają się spotkania, debaty, wystawy, spektakle teatralne oraz wiele innych inicjatyw. Na dachu znajduje się czynny od wiosny do jesień taras widokowy z piękną panoramą miasta oraz terenów postoczniowych.
Falowiec Nowy Port
Ten kolorowy falowiec to największy budynek w Nowym Porcie, dzielnicy Gdańska. Powstał w roku 1978, ma 12 pięter i około 230m długości. Stał się nawet inspiracją do nakręcenia filmu przez studentów z Europy. Film „The Tower” pokazuje ich spojrzenie na przemysłowo-portową dzielnicę Gdańska oraz próbę odpowiedzenia na pytanie jak mieszka się w takim budynku z dziesiątkami mieszkań. Jeśli jesteś ciekawi czy udało się studentom zgłębić ten temat, to film znajdziecie m.in. na stronie www.gdansk.trojmiasto.pl.
Wg Wikipedii w Polsce zostały wybudowane poniższe falowce:
⚠️w Gdańsku na Przymorzu (7 budynków)
⚠️w Nowym Porcie (1 budynek),
⚠️w Łodzi na Bałutach (9 budynków)
⚠️w Poznaniu na Żegrzu (5 budynków).
Falowce, dla jednych (oczywiście poza samymi mieszkańcami) to ciekawostka turystyczna, dla innych symbol upadku budownictwa lub jedno z największych dzieł budownictwa mieszkaniowego PRL. Tak czy siak, to pewnego rodzaju fenomen. Ten typ budynków występuje w Polsce (Gdańsk, Łódź i Poznań oraz specyficzny budynek w Warszawie zwany Pekinem na Przyczółku Grochowskim, który posiada liczne załamania, tworzące wielki kwartał zabudowy. Pekin akurat dobrze znamy bo to rodzinne osiedle brzydszej połowy naszego duetu😊) oraz we Włoszech. Na stronie trójmiasto.pl można przeczytać, że pierwszymi falowcami były dwa, które stanęły w dzielnicy Gdańska przy ul. Piastowskiej (po ok. 200m. długości każdy), następnie przy ul. Jagiellońskiej o dł. ok. 800 metrów oraz Obrońców Wybrzeża o dł. ok. 850 metrów. Następnie powstały falowce przy ul. Kołobrzeskiej (ok. 270 metrów) oraz al. Rzeczypospolitej (ok. 200m). Ostatnim z budynków tego typu był ten ze zdjęcia, ok. 230-metrowy falowiec w Nowym Porcie. Pierwszy falowiec powstawał w roku 1966, a ostatni w 1978.
Szlakiem murali po gdańskiej dzielnicy Zaspa
Oboje wychowaliśmy się na blokowisku. Planując zakup własnych czterech kątów nawet nie rozważaliśmy czy ma to być mieszkanie czy dom. Od razu było wiadomo, że to pierwsze. Cieszymy się, że blokowiska, na których się wychowaliśmy powstały za czasów PRL🙈. Może i wielkość oraz rozkład mieszkań pozostawiał wiele do życzenia ale okolica była pełna zieleni, a sąsiad sąsiadowi do garów przez okno nie zaglądał i nie było możliwości aby pożyczyć cukier czy jajko wystawiając tylko rękę za okno😅. No i był on, król podwórka czyli trzepak 😁. To tam toczyło się życie, tam się po raz pierwszy zakochiwało 😍, a i dywan można było w sobotni poranek wytrzepać 🙈. Spacerując po gdańskiej dzielnicy Zaspa wszystkie te wspomnienia powróciły ze zdwojoną siłą 🧡. Chyba się starzejemy, że zebrało nam się na wspominki 😜.
Polecamy ruszyć do gdańskiej dzielnicy Zaspa i przejść szlakiem murali😍. Nasza trasa miała ok. 8km., a rozeznanie tematu ułatwiało nam internetowe opracowanie- przewodnik „Kolekcja Malarstwa Monumentalne Gdańsk Zaspa„. Przewodnik, poza samymi adresami murali, zawiera też dodatkowe informacje o twórcy i inne ciekawostki. Polecamy wszystkim fanom street art’u. Jest co oglądać, bo samych murali w tej okolicy jest ok. 60, głównie wielkoformatowych.
Torpedownia w Babich Dołach
Miejsce to jest położone niedaleko malowniczego Klifu Mechelinki i plaży, o których pisaliśmy we wpisie o plażach, więc warto połączyć odwiedziny w obu tych miejscach. Torpedownia to obiekt badawczy torped, zbudowany przez Niemców na terenie okupowanej Polski w czasie II Wojny Światowej. Była to hala montażowa torped wraz z urządzeniami do próbnych strzelań. Wybudowana na dnie morza, kilkaset metrów od brzegu, połączona z nim za pomocą molo, po którym odbywał się, przy udziale kolejki wąskotorowej, transport podzespołów torped. Pomost i zabudowania portu były do lat 80. XX wieku regularnie wykorzystywane przez wojskowych płetwonurków jako akwen do ćwiczeń oraz przez amatorów jachtingu i turystów. Resztki molo wysadzono w powietrze w połowie lat 90. XX wieku. Niestety porzucone i nieremontowane niszczeje, a po molo zostały tylko resztki podpór. Aktualne wykorzystane przez nurków. W pobliżu, na Oksywiu znajduje się jeszcze jedna torpedownia ale jest ona czynnym obiektem wojskowym gdzie stacjonuje jednostka specjalna Formoza.
Ruiny pałacu w Słobitach
W odległości ok. 90 km. od Gdańska w Słobitach znajdują się ruiny posiadłości rodu Dohna. Ten pałac stanowił tło w filmie Papusza o życiu romskiej poetki Bronisławy Wajs. Niestety miejsce to zostało praktycznie w całości zniszczone podczas II Wojny Światowej. To co się ostało, padło łupem armii radzieckiej. Kiedyś był tam park z mnóstwem alejek. Aktualnie teren totalnie zapomniany i zaniedbany, a szkoda😪. Momentami trzeba było się przeprawiać przez krzaki więc białe trampeczki i sukienka to lekko słaby pomysł, o czym przekonała się Kasia 😅. Do teraz zachowały się tylko fragmenty murów ale i tak robią mega wrażenie.
Opuszczony pałacyk w Ponarach
Ten opuszczony pałacyk w Ponarach znajduje się ok.130km. od Gdańska. Jego największą atrakcją są drewniane, rzeźbione schody. Mała rada odnośnie dostania się do środka. W pałacyku mieszka pan, który twierdzi, że pilnuje go za zgodą właścicieli. Niby na zewnątrz można oglądać bez problemu ale do środka teoretycznie wejścia nie ma. Trza negocjować 😜. Wg info znajdujących się na stronie Eska Olsztyn, budynek wzniesiono pod koniec XVIIw. Przetrwał II Wojnę światową, był wielokrotnie remontowany, a ostatnio mieścił się tam ośrodek wypoczynkowy jednej z firm meblarskich.
Niedokończony zamek w Łapalicach
To coś pomiędzy urbexem, a „atrakcją turystyczną”. Wszystko zaczęło się w latach 80′ kiedy to gdański rzeźbiarz otrzymał zgodę na budowę domu z pracownią. Troszkę poszło to za daleko bo w planie było m.in. dwanaście strzelistych wieżyczek, monumentalna brama wjazdowa, setki okien i ponad 5000 metrów kwadratowych powierzchni – ten pustostan zdecydowanie przypomina swoim kształtem średniowieczny zamek. W środku 52 pomieszczenia, sala balowa o imponującej powierzchni, na zewnątrz arkady i basen. Budowa trwała 7 lat, pojawiały się kolejne wieżyczki i piętra, aż tu nagle urzędnicy zorientowali się, że budynek wykracza poza to, co jest na pozwoleniu. W międzyczasie skończyła się kasa. Nowa dokumentacja nakazywały rozbiórkę, były kolejne odwołania, a dodatkowym problemem okazało się to, że budowla stanęła na terenie Kaszubskiego Parku Krajobrazowego. Ponoć jest pozwolenie na jego ukończenie więc spieszmy się go zobaczyć. Na razie to bardzo popularne miejsce wycieczek, choć na wejściu wisi tabliczka informująca, że wstęp wzbroniony. Nie przeszkadza to jednak całym rodzinom na eksploracje tego miejsca. Co więcej, nieopodal ktoś otworzył parking Zamkowy, opłata 10 zeta opłata za zaparkowanie na polu.
Sopockie wille
Przyjeżdżając do 3miasta zazwyczaj omijamy Sopot szerokim łukiem 🙈. Na myśl o tłumach w okolicy molo, plaży i słynnego „Monciaka” robi nam się słabo. Ale tym razem było inaczej, a to za sprawą tego, że zamiast pchać się w tłumy, to postanowiliśmy ruszyć szlakiem Sopockiej architektury. A dokładnie zrobiliśmy sobie prawie 11 kilometrowy spacer po Górnym i Dolnym Sopocie, szukając pięknych kamienic i willi. Architektura Sopotu to w dużej mierze początek XX w. i „romantyczny historyzm”, który czerpał inspiracje z architektury poprzednich epok zwany Sopockim eklektyzmem. Zadbano o urodę i detale wznoszonych budynków i stąd też mnóstwo tam wieżyczek, wykuszy, balkoników, galeryjek, balustrad oraz gzymsów. Przed II wojną światową Sopot był popularnym niemieckim kurortem ale Polacy też tu chętnie przyjeżdżali. Sopot uniknął większych zniszczeń w trakcie II Wojny Światowej i dzięki temu możemy podziwiać tą piękną architekturę. Spora część willi ma swoją historię jak np. willa Herbstów czy Bergera. Główne ulice przy których można znaleźć te cudeńka to Abrahama, Mickiewicza i Wybickiego (Górny Sopot) oraz Kościuszki, Władysława IV, Chrobrego (Dolny Sopot). Ale tak naprawdę to najlepiej spokojnie pospacerować ulicami bo na każdym kroku można znaleźć coś pięknego i chłonąć tę atmosferę.
W górny Sopocie na szczególną uwagę zasługują m.in:
- willa Hubertus, przy ul.Abrahama 5 zbudowana ok.1923r.
- willa Sopocki Belwederek przy ul. Mickiewicza 34-36 zbudowana w 1922r.
A w dolnym Sopocie m.in.:
- willa Herbstów przy ul. Kościuszki 29 z roku 10963,
- willa przy l. Kabaczej 2 z zielonymi drzwiami,
- dworek Sierakowskich przy ul. Czyżewskiego 12 (aktualnie mieści się tu Towarzystwo Przyjaciół Sopotu),
- willa Claaszena przy ul. Poniatowskiego 8 (przy deptaku)
Oczywiście pięknych budynków jest o wiele więcej i naprawdę warto, zamiast biegać od jednego adresu do drugiego, po prostu zrobić sobie spacer w tamtych okolicach.
Murale w Gdyni
W każdym odwiedzanym przez nas mieście szukamy murali. Możliwość ruszenia szlakiem street art’u to dla nas mega radocha. Udało nam się to w m.in. Warszawie, Łodzi, Gdańsku, Wrocławie, Krakowie, Kijowie, Bukareszcie, Londynie, Melace, George Town i kilku innych miejscach. Teraz przyszedł czas na Gdynię. Łącznie przeszliśmy ok. 7 km i wraz z przerwą na obiad trwało to ok. 5 h. Do kilku bardziej oddalonych pojechaliśmy autem bo mieliśmy ograniczenie czasowe.
Murale w Gdyni to głównie efekt festiwali Traffic Design. Niestety ubolewamy nad tym, że nie pokusili się aby przygotować porządną apke zawierającą adresy i opis murali. Jest, co prawda, interaktywna mapa dostępna na ich stronie ale nam jakoś nie przypadła specjalnie do gustu. Bardziej nam się podobała apka z muralami w gdańskiej dzielnicy Zaspa. Ale do brzegu, jakieś info można tam znaleźć (np. o autorze ale brakuje więcej info o samym muralu, skąd taki pomysł/idea itp.), my jeszcze przeszukaliśmy czeluście netu i stworzyliśmy swój własny plan działania 😁. Głównie korzystaliśmy z informacji na poniższych stronach:
https://trafficdesign.pl/realizacje/tag:Murale
https://www.gdynia.pl/komunikaty,4100/odkryj-alternatywne-oblicze-gdyni-z-mapa-traffic-design,455265
Niestety, jak to bywa z muralami, czasami znikają i nam się to właśnie przytrafiło z kilkoma 🙄. Ponoć w Gdyni jest aktualnie ok. 50 murali, nam się udało zobaczyć nieco ponad 35.