Kuba

Hawana

W naszym pierwszym poście dotyczącym podróży na Kubę obiecaliśmy, że opowiemy więcej o jej stolicy, Hawanie. Miasto to ze względu na swoją specyfikę oraz na fakt, że tak bardzo nas zauroczyło zasługuje na poświęcenie nieco więcej czasu.

Pełna emocji droga z lotniska

Nasz pierwszy kontakt z Hawaną był krótki i w ciemnościach. Z Warszawy przylecieliśmy pod wieczór i zanim przebrnęliśmy przez formalności w wypożyczalni samochodu na lotnisku, zrobiło się już ciemno. Sama podróż świeżo wypożyczonym pojazdem po nowym miejscu o późnej porze dostarczyła nam nieco atrakcji. Zanim wyruszaliśmy w podróż po Kubie naczytaliśmy się, że jeśli nie ma takiej potrzeby to lepiej nie podróżować po ciemku ze względu na stan dróg ale i na zachowanie Kubańczyków. Szybko przekonaliśmy się o tym na własnej skórze. Po ulicach jeździ dużo zaprzęgów konnych, ludzie chodzą po ulicy w poprzek i wydłuż jak im wygodnie a pojazdy zamiast świateł mają powieszone płyt cd, które pełnią rolę odblasków. Szczęśliwie, myląc tylko dwa razy drogę, udało nam się dotrzeć do miejsca naszego noclegu, Guesthouse Kerida.

Dzielnica Vedado

Vedado

Mieszkaliśmy w dzielnicy Vedado, która przed rewolucją była bardzo bogatą częścią Hawany. Świadczą o tym wspaniałe, chociaż dzisiaj bardzo zaniedbane, wille. Obecnie część willi jest odnowiona, znajdują się w nich casa particulares lub restauracje, wiele jednak wciąż jest w opłakanym stanie. Wartym odwiedzenia jest też cmentarz Cristobal Colon, gdzie jest wiele pięknych grobowców. Przy słynnym Maleconie znajduje się wiele hoteli pamiętających czasy przed rewolucją.

Taksówki w Hawanie

Do centrum miasta jeździliśmy taksówkami. Lepiej od razu ustalić kwotę za kurs z kierowcą aby się potem nie zdziwić. Jest kilka rodzajów taksówek. Państwowe w żółtym kolorze, ładne zabytkowe oldtimery lub po prostu stare samochody typu Łada, które czasami straszą wyglądem ale nas za każdym razem bezpiecznie dowiozły do celu. Tu na wielkie brawa zasługuje pomysłowość Kubańczyków, którzy łatają te samochody czym się da. W jednym z samochodów, który nas wiózł dało się zauważyć klamki przytwierdzone wielkimi śrubami, w innym starym chevrolecie z lat 50-tych zamontowano nawiewy z Forda Transita. Ciekawą opcją jest Coco Taxi, czyli skutery z okrągłą kabiną w kształcie kokosa. Taki pojazd może zabrać nawet trzy osoby, chodź czasami są problemy na wzniesieniach. Nasze Coco Taxi miało problemy z zapłonem, dlatego dodatkową atrakcją było pchanie skuterka.

Coco Taxi

Kiedy już się dotrze szczęśliwe do celu można zacząć poznawanie miasta. Najlepiej robić to nieśpiesznie, bez mapy czy planu bo tak jest naszym zdaniem najlepiej. Oczywiście jest kilka „obowiązkowych” punktów ale nic nie stoi na przeszkodzie aby trafić do nich przy okazji. Zagubienie się w uliczkach Hawany daje nam niepowtarzalną możliwość aby obok tras turystycznych, gdzie kamienice są odnowione, poznać również zaniedbane, ale nie mniej piękne oblicze tego miejsca.

Śladem Hemingwaya

Spacerując ulicami miasta z ciekawości zajrzeliśmy do jednego z najsłynniejszy, a to za sprawą Ernesta Hemingway’a, barów tj. do El Floridita, położonego w La Hawana Vieja. Skoro miejsce to znane jest z serwowania słynnego koktajlu daiquiri, którym raczył się swego czasu wspomniany pisarz, postanowiliśmy sprawdzić o co tyle szumu. Niestety na miejscu zastały nas takie tłumy ludzi, że nie było mowy o delektowaniu się tym koktajlem więc ruszyliśmy dalej.

Po wizycie w El Floridita, kolej przyszła również na Bodeguita del Medio, kolejny bar słynący z drinka, tym razem Ernest Hemingway raczył się tu Mojito. Tu atmosfera zdecydowanie bardziej przypadła nam do gustu. Oczywiście to miejsce również jest bardzo popularne i w środku kłębiło się mnóstwo ludzi ale przed barem grała muzyka i ludzie podrygiwali na ulicy z drinkiem w dłoni.

Katedra i inne atrakcje

Wypiwszy po 2 drinki Mojito nabraliśmy sił na dalsze zwiedzanie. Nasze kroki skierowaliśmy do Catedral de la Habana. Ta piękna barokowa budowla wykonana jest w dużej części z koralu i skał z rafy koralowej. Na elewacji można podobno znaleźć morskie skamieniałości, nam się to niestety nie udało. Z katedry udaliśmy się na Plaza de Armas, gdzie można schronić się przed słońcem w cieniu drzew i zrobić sobie zdjęcie z jedną wielu siedzących nieopodal Kubanek w bajecznie kolorowych sukienkach, oczywiście nic za darmo 🙂 Warto też zobaczyć Plaza Vieja i Plaza San Francisco z Bazyliką San Francisco de Asis. Spacerując Calle Obispo można wstąpić do Farmacia Taquechel, apteki gdzie zachowano dawny zabytkowy wystrój lub do hotelu Ambos Mundos, w którym mieszkał Ernest Hemingway.

Catedral de la Habana
Farmacia Taquechel

Kapitol

Ważnym punktem zwiedzania była wizyta w Kapitolu, który jest bardzo podobny do Kapitolu w Waszyngtonie, chociaż nasza przewodniczka stwierdziła, że wcale nie jest na nim wzorowany 😉 Duże wrażenie robią drzwi Kapitolu z płaskorzeźbami wykonanymi w brązie, przedstawiającymi wydarzenia z historii Kuby. W głównym holu stoi ogromny pozłacany posąg Republiki. W czasie naszej wizyty, ze względu na trwający remont, nie wszystkie pomieszczenia były dostępne. Jednym z tych, które mogliśmy zobaczyć była sala obrad.

Obowiązkowa wycieczka oldtimerem

Naprawdę warto dać się namówić na wycieczkę starym amerykańskim samochodem. Nie trzeba ich szukać bo przy wszystkich większych atrakcjach w mieście spotkacie się z propozycjami wycieczki. Taka wycieczka pozwoli Wam zobaczyć miejsca w Hawanie, które są oddalone od centrum ale nie mniej atrakcyjne. My podczas naszej wycieczki zobaczyliśmy Bosque de la Habana, czyli tropikalny las w środku miasta. Następnie pojechaliśmy do dzielnicy Miramar, najbardziej eleganckiej dzielnicy Hawany, pełnej wspaniałych rezydencji, w których dzisiaj znajdują się ambasady i konsulaty. Nad brzegiem morza stoi wiele hoteli. Największe wrażenie podczas wycieczki zrobiła na nas Callejon de Hamel. Jest to artystyczna uliczka pełna murali, rzeźb i obrazów oraz sklepów z rękodziełem. To centrum sztuki afrokubańskiej, gdzie odbywają się również koncerty i imprezy taneczne.

Plaza de la Revolucion
Bosque de la Habana
Callejon de Hamel
Callejon de Hamel

Malecon

Dzień warto zakończyć na Maleconie. Jest to nadmorski deptak, który rozciąga się wzdłuż wybrzeża na długości 7 kilometrów. Z Maleconu rozciąga się piękny widok na Hawanę i na Castillo del Morro. Przy tej promenadzie znajduje się Hotel Nacional, ambasada USA i wiele innych ciekawych budynków. Wieczorem Malecon jest centrum spotkań towarzyskich dla mieszkańców Hawany, przychodzi tam też wielu turystów. Na nas największe wrażenie zrobił o zachodzie słońca. 

Hotel Nacional
Malecon
Wieczór na Maleconie

Buena Vista

Skuszeni wizją super zabawy i poznania prawdziwego kubańskiego klimatu udaliśmy się wieczorem na spektakl Buena Vista Social Club do Sociedad Cultural Rosalia de Castro.

Niestety tego nie da się „odzobaczyć” i „odsłuchać”. Nie ma takiej ilości alkoholu, które pomogło by to przeżyć. Zdecydowanie radzimy trzymać się od tego miejsca z daleka. Niestety przedstawienie nie ma nic wspólnego z klimatem filmu Wima Wendersa i nastawione jest głównie na mało wymagających turystów. Jeśli chcecie posłuchać prawdziwej Kubańskiej muzyki idźcie do Casa de la Musica w dowolnym mieście na wyspie.

Ostatni dzień w Hawanie

I nadszedł dzień powrotu do Polski. Lot mieliśmy wieczorem więc postanowiliśmy zjeść ostatni posiłek. Żeby nie oddalać się zbytnio od naszej casy poszliśmy do pobliskiej restauracji El Cimarron, w której w poprzednie wieczory raczyliśmy się drinkami. Okazało się, że restauracja ta zorganizowała coś na wzór wieczoru dla emerytów z śpiewem i tańcami. Byliśmy w tamtej chwili jedynymi turystami i wieczór ten na zawsze pozostanie w naszej pamięci. Starsi Kubańczycy elegancko ubrani bawili się w najlepsze, śpiewając i tańcząc na scenie. Szczególne wrażenie zrobiła na nas ponad 80 letnia mama właścicielki restauracji tańcząca i śpiewająca pięknym, mocnym głosem. Nasze wzruszenie spowodowało, że nie zrobiliśmy ani jednego zdjęcia ale najzwyczajniej w świecie nie przyszło nam to wtedy do głowy. Żeńska część wyprawy popłakała się z emocji czym wprawiliśmy w chwilową konsternację właścicieli restauracji i bawiących się Kubańczyków. Kiedy wytłumaczyliśmy skąd te łzy, starsza Pani podeszła do nas i uściskała serdecznie. W ten sposób zakończyła się nasza przygoda na Kubie.

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.