Witki na Urbexie
Urbex czyli urban exploration to nic innego jak eksploracja miejska opuszczonych, a czasami i zrujnowanych budynków. W takich wyprawach zasady bezpieczeństwa przede wszystkim więc warto dobrze przyjrzeć się obiektowi zanim zaczniemy eksploracje. Oczywiście wszystko to ma się odbywać bez wandalizmu i demolki 🙈. Trzeba mieć jednak na uwadze, że czasami dokonuje się wejścia nie do końca za zgodą właściciela🙊. Może się też zdarzyć, że nie będziemy na miejscu sami i spotkamy bezdomnych, imprezowiczów, uczestników foto seszyn, graczy w paintball’a lub…innych miłośników urbex’u😅. Gdzie można znaleźć informacje o takich obiektach? A no na forach (czasami są to zamknięte grupy, które dzielą się namiarami tylko wśród swoich 📌), w mediach społecznościowych lub na stronach internetowych (niektóre aktualizują stan faktyczny obiektów).
Zasmakowaliśmy w tym „sporcie” będąc w Wietnamie w opuszczonym parku rozrywki, i w tym roku po raz pierwszy wybraliśmy się na poszukiwanie właśnie takich opuszczonych miejsc w okolicy Warszawy. Jest ich sporo więc będzie co robić ☺️, postaramy się na bieżącą uaktualniać wpis o kolejne odwiedzone miejsca. Pierwsze miejsce to budynek w okolicy opuszczonej Fabryki Papieru. Trafiliśmy tam przez przypadek bo naszym celem była sama Fabryka Papieru. Niestety nie udało nam się wejść na jej teren, gdyż zostaliśmy skutecznie zatrzymani przez strażnika. Na nic zdały się prośby, pan był nieugięty. Nie znaleźliśmy w internecie informacji na temat tego budynku ale warto było zajrzeć do niego. Budynek musiał należeć do fabryki, można tam znaleźć resztki jakiejś maszyny, poza tym jest strasznie zagracony. Dostać się do niego można przez okno od strony starych bloków przy fabryce.
Kolejne miejsce do którego się udaliśmy to opuszczony pałacyk pod Warszawą. Ten ponad stuletni budynek jest praktycznie opuszczony (widać ślady pobytu bezdomnych) i zdewastowany. Budynek został wybudowany w roku 1904 (lub w zależności od źródła w 1908 r.) i początkowo funkcjonował jako szpital dla robotników Warsztatów Kolejowych. Z informacji, które znaleźliśmy na stronie intotheshadows.pl/ w czasie I Wojny Światowej rosyjska armia zajęła teren, a potem oczywiście ograbiła go. Następnie do roku 1919 budynek stał opuszczony, aż do momentu otwarcia w nim szkoły. W trakcie II Wojny Światowej ponownie został zajęty, tym razem przez hitlerowców. Później znowu została otwarta polska szkoła. W połowie lat 70’ została ona zamknięta, a w latach 80’ otwarto tu schronisko. Oj, działo się. Szukając informacji o tym miejscu, już po jego odwiedzeniu, znaleźliśmy artykuł o tym, że ponoć są tam organizowane czarne msze, a sam obiekt jest nawiedzony. My jak tam byliśmy, to żadnych śladów satanistów nie zauważyliśmy.
W kolejny weekend ponownie ruszyliśmy w plener aby bawić się w #urbex. Tym razem nieco dalej od Warszawy. Najpierw zajechaliśmy do opuszczonego pałacu oddalonego o 60 kilometrów od Warszawy, aż za Grójcem. Ten opuszczony pałac został zbudowany ok. 1900 roku jako rezydencja rodu K. , a następnie już po II Wojnie Światowej urzędowała tam szkoła. Nadal wewnątrz obiektu można znaleźć pozostałości, jak tablice szkolne i liczydło. Jak na pałac z historią przystało, jest też legenda o… ukrytym skarbie zakopanym w ogrodzie. Ponoć w 1929 roku Wincenty K. wystąpił o zgodę na jego poszukiwanie. Oczywiście spowodowało to masowe zainteresowanie poszukiwaczy złota i częste odwiedziny w ogrodzie. Jak wieść niesie, skarb nadal czeka na odkrycie 😁. Pałac jest ogrodzony ale płot jest przerwany w jednym miejscu i spokojnie można tam wejść. Jak my byliśmy to drzwi do środka były otwarte ale czytaliśmy, że jak są zamknięte to na tyłach domu są 2 wejścia, przez dziurę.
Drugie odwiedzone przez nas miejsce tego dnia to opuszczony szpital dla nerwowo i psychicznie chorych. Ten szpital i sanatorium zbudowano w 1907 r. Wg Wikipedii w kolejnych latach był rozbudowywany, a w 1935 był to już duży zakład na ponad 275 łóżek. Trafiali tam w większości ubodzy Żydzi, których leczono bezpłatnie. W czasie okupacji szpital mieścił się na terenie getta. W 1941 znajdowało się tam ok. 350 chorych. Podczas likwidacji getta rozstrzelano ponad 140 osób, a pozostałych wywieziono do Treblinki. Po próbie samobójczej została tu umieszczona matka Juliana Tuwima. Po wojnie leczono tu gruźlicę, a w połowie lat 80′ szpital powrócił do pierwotnej nazwy i znów zaczęto leczyć tu schorzenia neuropsychiatryczne, głównie dzieci.
Skorzystaliśmy z okazji, gdy byliśmy w Gdańsku i udaliśmy się do oddalonego o ok. 40 km. niedokończonego zamku. Nie można go, co prawda, zaliczyć do kategorii urbex bo to raczej „atrakcja turystyczna” ale nie możemy o nim nie wspomnieć. Wszystko zaczęło się w latach 80′ kiedy to gdański rzeźbiarz otrzymał zgodę na budowę domu z pracownią. Troszkę poszło to za daleko bo w planie było m.in. dwanaście strzelistych wieżyczek, monumentalna brama wjazdowa, setki okien i ponad 5000 metrów kwadratowych powierzchni – ten pustostan zdecydowanie przypomina swoim kształtem średniowieczny zamek. W środku 52 pomieszczenia, sala balowa o imponującej powierzchni, na zewnątrz arkady i basen. Budowała trwała 7 lat, pojawiały się kolejne wieżyczki, piętra, aż tu nagle urzędnicy zorientowali się, że budynek wykracza poza to, co jest na pozwoleniu. W międzyczasie skończyła się kasa. Nowa dokumentacja nakazywały rozbiórkę, były kolejne odwołania, a dodatkowym problemem okazało się to, że budowla stanęła na terenie Kaszubskiego Parku Krajobrazowego. Ponoć jest pozwolenie na jego ukończenie więc spieszmy się go zobaczyć 😜. Na razie to bardzo popularne miejsce wycieczek, choć na wejściu wisi tabliczka informującą, że wstęp wzbroniony. Nie przeszkadza to jednak całym rodzinom na eksploracje tego miejsca. Co więcej, nieopodal ktoś otworzył parking Zamkowy 😅, opłata 10 zeta opłata za zaparkowanie na polu ☺️.
Kolejna nasza urbexowa wyprawa to opuszczony ośrodek wczasowy w Miałkówku, piszemy o tym tutaj.