Perhentian Besar, czy taka rajska?
Na kilkudniowy wypoczynek wybraliśmy wyspę Perhentian Besar, na którą udaliśmy się z Cameron Highlands (o naszym pobycie w tym miejscu możesz przeczytać tutaj). Koszt biletu na autobus to 70 myr (ok. 63 zł.), a autobus jechał ok. 5 godzin. Następnie popłynęliśmy z portu speed boatem. Koszt biletu w obie strony 70 myr (ok. 63 zł.) za osobę. Jeszcze tylko opłata w wysokości 30 myr za osobę (ok. 27 zł.) za wstęp na wyspę. Zamieszkaliśmy w Samudra Beach Chalet ale nie polecamy tego hotelu. Pieniądze tam wydane są nieadekwatne do jakości usługi. Ciemny, zatęchły pokój z grzybem na ścianach. Jedynym plusem była czysta, jak na azjatyckie standardy, hotelowa plaża. Choć sama plaża dość mała z (tylko) pięcioma leżakami, a pokoi/domków w hotelu dość dużo. Niestety przed wyjazdem tam naczytaliśmy się o standardzie usług noclegowych, nieadekwatnych cenach i to się potwierdziło. Nasz nocleg był bez śniadań ale można było je kupić w hotelowej restauracji, która serwowała w miarę dobre jedzenie. Zresztą po tej stronie wyspy jest sporo barów i knajpek, więc da się coś zjeść. Ceny w miarę przyzwoite (jak na wyspę), nieco drożej niż na lądzie ale bez przesady. Tylko przekąski typu lody, chipsy, ciastka droższe czasami o 200%.
Pierwszego dnia postanowiliśmy spędzić czas na leżingu, plażingu i smażingu. O dziwo rano nie było problemu i nawet leżaki były wolne. Zalegliśmy z książką w dłoni i zaczął się nasz relaks. W dniu przyjazdu podczas spaceru po okolicy natknęliśmy się na mini smażalnie na plaży. Oferowali w niej smażone banany, spring rollsy, słodkie ziemniaki i kulki rybne. Ceny od 1 do 2 myr (0,90 zł. do 1,80 zł.) za trzy sztuki, a w przypadku smażonych batatów za pięć szt. Od tej pory codziennie po godz. 15.30 udawaliśmy się tam aby coś podjeść. „Punkt gastronomiczny” zamykali o godz.19.
Kolejnego dnia, w związku z tym, że u nas maksymalnie jeden dzień plażowania bo potem to już mamy dość, pożyczyliśmy kajak i udaliśmy się na eksplorację okolicy. Koszt wypożyczenia kajaka to 50 myr (ok.45 zł.) za cały dzień. Drogo, ale co zrobić jak się leżeć plackiem na plaży nie chce. Plan zakładał opłynięcie wyspy ale… jak to z planami bywa, życie zweryfikowało. Co chwilę zatrzymaliśmy się przy dzikich plażach, to czasu nam nie wystarczyło. No dobra, bądźmy szczerzy, siły już nie te więc i tak raczej byśmy nie dali rady. Dodatkowo po okolicy pływa dużo speed boatów, które niespecjalnie przejmują się kajakarzami i czasami przepływają naprawdę blisko, robiąc oczywiście mega fale. Ustabilizowanie kajaka po takiej akcji zajmuje trochę czasu. Dopłynęliśmy aż do Romantic Beach, małej plaży po północnej stronie wyspy. Plaża jest dostępna tylko od strony morza więc rzadko ktoś tam przypływa. My przez większość czasu byliśmy sami. Kawałek dalej jest Turtle Beach, gdzie kolejnego dnia byliśmy na snurkowaniu.
Trzeciego, i zarazem ostatniego dnia naszego pobytu postanowiliśmy wykupić wycieczkę na snurki. Na plaży jest mnóstwo punktów, gdzie sprzedają wycieczki. Nie tylko na snurkowanie, ale też Island hopping oraz możliwość popłynięcia na inne wyspy. Ceny wycieczek ze snurkowaniem zaczynają się od 40 myr (37 zł.), w zależności od pakietu.
Koszt przepłynięcia na inną wyspę w jedną stronę zaczyna się od ok. 20 myr (18 zł.). Nasza wycieczka Perhentian Special Trip zawierała Blue Lagoon, fish point, shark point, turtle point i Tanjung genting. Pomimo tego, że rafa na raja Ampat nas rozpieściła (możesz przeczytać o tym tutaj), podobało nam się. Widzieliśmy sporo rybek, ładną rafę, wielkiego żółwia i kilka rekinów rafowych. Nie żałujemy, że udaliśmy się na te wycieczkę. Na łódce poza nami było jeszcze 5 osób więc nie było tłumów.
Po powrocie ponownie zalegliśmy na plaży. Następnego dnia o godzinie 8.00 mieliśmy łódkę powrotną na ląd. Nie było nam żal opuszczać tego miejsca. Spodziewaliśmy się o czegoś lepszego, bardziej rajskiego i nieco się zawiedliśmy. Plusem było to, że udało nam się wypocząć, a to był główny cel. Gdy kupowaliśmy bilety zostaliśmy poinformowani, że są trzy łódki powrotne, o godz. 8.00, 14.00 i ostatnia o godz. 16.00. Dzień wcześniej należy w recepcji hotelu powiedzieć, którą łódka chce się wracać. Z portu mieliśmy już wczesnej kupiony bilet na bus na lotnisko ale nie trzeba go kupować z wyprzedzeniem. Można to spokojnie zrobić już w samym porcie. Koszt 25 myr (23 zł.). Dojechaliśmy na lotnisko (trwało to ok. godziny) i stamtąd polecieliśmy na Borneo, do Kuching.