Estonia campervanem z psem
W końcu (dziewiątego dnia naszego roadtripa po krajach bałtyckich) wjeżdżamy do Estonii. To właśnie ten kraj był naszą docelową destynacją. Ale z drugiej strony nie chcieliśmy tylko przejechać tranzytem przez Litwę i Łotwę i stąd zeszło nam się trochę na zwiedzanie po drodze. W Estonii jesteśmy po południu więc tego dnia nie zwiedzamy tylko odpoczywamy po podróży i śpimy na dziko w randomowym miejscu. Rano od razu po śniadaniu ruszamy do Parku Narodowego Soomaa na ścieżkę po bagnach. Ależ zrobiła na nas mega wrażenie. Ścieżka nie jest długa i ma ok. 5 km ale liczy się jakość, a nie długość😉. Są miejsca, gdzie można się wykąpać. My sobie darujemy bo tego dnia nie jest zbyt ciepło. Następnie zajechaliśmy do winnicy Tori Sidritalu, gdzie zrobiliśmy zakupy. Odwiedziliśmy również kościół w Sindi.



















1 dzień rano to szybkie zakupy spożywcze, tankowanie i ruszamy promem na wyspę Muhu. Tu wjeżdżamy do kolejnej winnicy Luscher & Matiesen, co było oczywiste ze względu na nasze zainteresowanie enoturystyką. Kupiliśmy kilka butelek i teraz już wiemy, że wina mają słabiutkie w tej Estonii ale w sumie wiele się nie spodziewaliśmy. Estońskie winnice specjalizują się głównie w cydrach, dopiero zaczynają produkcję win. Cieszymy się, że mogliśmy organoleptycznie sprawdzić jakie wina robi się w tej części Europy. Następnie udajemy się na zwiedzanie skansenu w Koguva. To praktycznie wioska-skansen z domami pokrytymi strzechą i kamiennymi ogrodzeniami, na których porasta mech. Poza tym, że domy można oglądać z zewnątrz, to do części można wejść do środka i zobaczyć jak wyglądała kiedyś np. szkoła. Następnie udajemy się na spacer wzdłuż pięknych skał Uugu Cliff nad morzem. Jeśli dysponuje się czasem, to warto te miejsca odwiedzić zamiast tylko przemknąć przez tę wyspę. Groblą przejeżdżamy na wyspę Sarema, gdzie nocujemy na RMK nad morzem.




















Będąc w Estonii warto zobaczyć jej wyspy, których jest wg Wikipedii aż 2355, oczywiście nie wszystkie można odwiedzić😁. Ich liczba jest aktualizowana co 8 lat. Co ciekawe, od ostatniej aktualizacji przybyło ich 95 ale jednocześnie powierzchnia kraju zmniejszyła się o 4 km. kw. Nam udało się zobaczyć trzy wyspy, choć apetyt był na więcej. Pierwsza była Muhu, a kolejne to Saaremaa i Hiuma
2 dzień zaczynamy od razu od zwiedzania wyspy. Najpierw udajemy się szlakiem wiatraków, gdyż ta wyspa z nich słynie. Następnie spacerujemy po przepięknych klifach Panga. Na koniec dnia jedziemy zobaczyć latarnię Sorve, gdzie jemy pyszny obiad w restauracji obok. Sałatka śledziowa, śledziowa kanapka na ciemnych chlebie i zupa rybna były przepyszne.











3 dzień to w końcu zasłużony odpoczynek. W drodze do RMK położonego nad morzem wjeżdżamy zobaczyć krater Kaali. Wg nas zdecydowanie nie warto poświęcać na to czasu, nie ma tam nic ciekawego. My na szczęście mieliśmy po drodze więc wiele czasu nie zmarnowaliśmy na tą wątpliwą atrakcję.
4 dzień płyniemy na wyspę Hiuuma. Przypadkowo spotkana grupa Polaków bardzo zachwalała nam tę wyspę więc mieliśmy spore oczekiwania. Na miejscu okazało się, że jest jeszcze lepiej 😍. To idealna wyspa na relaks 🏖. Wyspa ta stała się jednym z najlepszych miejsc, które odwiedziliśmy podczas pobytu w Estonii.
Ale żeby nie było, że tylko chill i nuda, to wyspa ta oferuje sporo fajnych miejsc do odwiedzenia. Znajdziecie tam pokaźną ilość latarni morskich, wojskową wieżę obserwacyjną, pomnik upamiętniający katastrofę promu Estonia, ruiny kościoła, zabytkową murowaną szkołę i oczywiście wiatraki. Polecamy też spacer po plaży Paradise oraz wycieczkę na koniec przylądka Saare. Hiuma ląduje na liście top 3 Estonii 💥.















5 dzień to nadal czas, który spędzamy na wyspie Hiuma. Najpierw leniwe śniadanko i relaks na plaży, przy której spędziliśmy noc, a następnie spacer. Niestety czas nas trochę goni i powoli kierujemy się w stronę lądu. Po drodze oglądamy wiatraki, ruiny kościoła i murowaną szkołę. Na koniec jedziemy na przylądek Saare.









































6 dzień to powrót na ląd. Kilka kilometrów od zjazdu z promu znajdują się ruiny dworu Ungru Lossi Varemed, które warto odwiedzić. Został on zbudowany w 1523 roku, choć nigdy nie został ukończony. Jest to jeden z najwspanialszych neobarokowych budynków w Estonii. Historia budowy dworu kryje smutną historię miłosną. Hrabia Ungern-Sternberg zakochał się w córce pana zamku Merseburg, która chciała spędzić całe życie w tym zamku. Hrabia, aby przekonać ją do zamieszkania z nim, obiecał zbudować dokładną replikę zamku jej ojca, na co ona przystała. Niestety budowa została przerwana, gdy kochanka hrabiego nagle zachorowała i zmarła. Przez dziesięciolecia zamek stał pusty, co doprowadziło do jego zawalenia w latach 40. XX wieku. Obecnie ruiny dworu zostały zabezpieczone, na tyle że spokojnie można je zwiedzać.






Następnie jedziemy do Haapsalu, gdzie zwiedzamy najdłuższy i przepiękny drewniany dworzec kolejowy z 1905r. Zadaszony peron ma długość 216m. i w momencie budowy był najdłuższym drewnianym peronem. Jego długość odpowiadała długości carskiego pociągu. W związku z tym, że Haapsalu było za carskich czasów miejscem letniego wypoczynku, to właśnie na ich życzenie zbudowano dworzec aby wygodnie dotrzeć do kurortu z Tallina. Niestety dworzec został zamknięty dla ruchu pasażerskiego w roku 1995. Podobno ma zostać ponownie uruchomiony ale na razie znajduje się tam skromne muzeum z kilkoma lokomotywami.







Z dworca udajemy się do ruin zamku Haapsalu Zwiedzanie nie trwa zbyt długo, gdyż niestety tego dnia Kasię dopadła wirusówka i ledwie trzymała się na nogach. Nie pozostaje nic innego jak udać się do RMK nad jeziorem, gdzie spędzamy noc, a Kasia powoli dochodzi do siebie.








7 dzień to jedna z większych atrakcji Estonii czyli kamieniołom Rummu i opuszczone więzienie. Pomimo tego, że jest to turystyczna atrakcja absolutnie warto zobaczyć. Kamieniołom jest spektakularny, a na jego terenie można zobaczyć część zatopionego więzienia, które uległo zalaniu w wyniku prowadzenia prac wydobywczych. To również miejsce, gdzie można popływać, ponurkować, wypożyczyć sprzęt wodny czy coś zjeść. Jest też camping, gdzie można przenocować. Pomimo pięknej sierpniowej pogody ludzi było stosunkowo niewiele.
Więzienie powstało już w 1938 roku. W tym samym roku powstał również kamieniołom i zaczęto wydobycie wapienia i marmuru, a do prac wykorzystano więźniów jako tanią siłę roboczą. W tamtym czasie więzienie składało się z posterunku strażniczego, dwóch baraków dla więźniów, fabryki i zadaszenia. W 1949 roku na terenie kolonii ukończono budowę pierwszego budynku, gdzie znajdowały się cele i pralnia. Główna zabudowa więzienia powstała w latach 60. i 80. XX wieku. Początkowo kamieniołom i fabryka wapienia zatrudniało ok. 400 więźniów. Wraz z wyczerpywaniem się wapienia, co miało miejsce w latach 70. XX w., więźniów przeniesiono do przemysłu metalowego i drzewnego. Więzienie Rummu zostało oficjalnie zamknięte dnia 1 stycznia 2013 roku.


















Zwiedzać można z przewodnikiem lub samemu z audio quide. Warto odwiedzić to miejsce bo naprawdę robi wrażenie. Cele wyglądają jakby niedawno je opuszczono, no i ten mroczny klimat, który bardzo mi się udzielił pomimo słonecznej pogody. Momentami miałam dreszcze, szczególnie gdy usłyszałam szelest na korytarzu, a byłam tam sama😆 bo Robert zaraził się ode mnie i teraz on cierpiał męki.
Następnie udaliśmy się na spacer po cudownych klifach Paldiski.








8 dzień to odpoczynek. Wirusówka nadal nie odpuszcza więc jedyna aktywność tego dnia to spokojny spacer wzdłuż klifów Suurupi




9 dzień to zwiedzanie Tallina. Ależ to piękne i klimatyczne miasto. Stolica Estonii zrobiła na nas olbrzymie wrażenie🤩. Od kiedy mamy psiaka raczej unikamy miast aby go zbytnio nie stresować ale Tallina nie mogliśmy odpuścić. Na szczęście nie było wielkich tłumów więc udało nam się sporo zobaczyć, pomimo tego, że przeznaczyliśmy tylko jeden dzień m.in.
- Stare Miasto,
- Pasaż św.Katarzyny,
- Plac Ratuszowy,
- Sobór św. Aleksandra,
- kamienice Trzy Siostry (odpowiednik Trzech Braci w Rydze),
- Dom Bractwa Czarnogłowych
- i kilka innych miejsc.
Byliśmy również na kilku punktach widokowych, z których rozpościera się piękny widok na miasto. Jeśli będziemy mieli kiedyś okazję to chętnie wrócimy do Tallina bo mamy apetyt na więcej. Spacer starymi uliczkami wśród średniowiecznych domów, trochę bez planu, był niesamowitym doznaniem😍






















Niestety ze względu na brak czasu i to, że towarzyszył nam pieso, odpuściliśmy muzea, których jest dość sporo. Wyjątkiem był niesamowity skansen Rocca al Mare. W zalesionym, ogromnym parku znajduje się ok.100 budynków z XIX wieczną architekturą wiejską, ale nie tylko, gdyż możemy również zwiedzić blok z czterema mieszkania z XX wieku. Są tam również wiatraki, gospoda, kościoły czy zagrody ze zwierzętami.























10 dzień to powrót na łono natury i spacer po Viru Raba. Sama kładka przez torfowiska, jest krótka i ma ok. 3km, a do tego jeszcze ok.2km. dojście i powrót na parking. Bagna te płożone są w Parku Narodowym Lahemaa, oddalonego o ok. godzinę drogi od Tallina. To największy i najstarszy park narodowy w Estonii.
To kolejne miejsce warte odwiedzenia dla osób lubiących bliskość natury. Ponownie stwierdzamy, że 2,5 tygodnia, które przeznaczyliśmy na Estonię podczas naszego tripu Litwa-Łotwa-Estonia to zdecydowanie za mało.









11 dzień to wizyta na półwyspie Kasmu. Miejsce to może pochwalić się największą koncentracją głazów narzutowych w Estonii. Są naprawdę ogromne i robią wrażenie 😍.









12 dzień zaczynamy od wizyty w zamku Toolse, który jest pięknie położone nad samym morzem. Zamek został prawdopodobnie zbudowany w celu obrony portu w zatoce Toolse, który istniał w XIII–XIV wieku. Budowla robi wrażenie choć zostały z niego tylko ruiny, a malownicze położenie nad samym morzem dodaje jeszcze uroku.





Następnie pojechaliśmy zobaczyć ruiny zamku Pada Manor, niestety tylko przez płot bo nie dało się wejść do środka ale i tak wszechobecna zieleń wdzierająca się do ruiny wyglądała obłędnie.
Na koniec dnia udaliśmy się na spacer po bagnach Seli Raba. Ścieżka ma 7,5 km. w jedną stronę i wraca się tą samą drogą. My ze względu na dość wysoką temperaturą, przeszliśmy około połowy trasy. Dużo „jeziorek” na trasie tworzy fajny klimat. Na początku trasy jest wieża, z której rozpościera się piękny widok na bagna.










13 dzień zaczęliśmy od spaceru po Kakerdaja Rabu (bagna). Niestety tu też nie robi się pętelki, a sama trasa ma 3,6km. w jedną stronę. Robert skorzystał z okazji i wykąpał się w jednym z jeziorek.
Było nam trochę mało spaceru i postanowiliśmy pojechać do kolorowych jeziorek.












14 dzień to zwiedzanie Tartu. Małe ale bardzo sympatyczne miasto, które w roku 2024 było Europejską stolicą kultury. To ważny ośrodek akademicki i kolebka kultury. W Tartu powstał pierwszy narodowy uniwersytet oraz pierwsze estońskie gazety. W roku 1869 odbył się również pierwszy lokalny festiwal piosenki. Zresztą do dnia dzisiejszego miasto to jest uznawane za estońską stolicę muzyki. Nie mogliśmy lepiej zakończyć podróży po Estonii, jak niespiesznie spacerując po uroczych uliczkach tego uniwersyteckiego miasteczka🥰.















15 dzień to początek powrotu do domu. Na Łotwie wjeżdżamy na chwilę do Łatgali do skansenu i na spacer.
16 dzień przejeżdżamy Litwę. Niestety nie mamy czasu na zwiedzanie. Szybkie zakupy i dalej w drogę
Estonia to kraina torfowisk i mokradeł. Planując podróż do tego kraju wiedzieliśmy, że to będzie jeden z ważniejszych miejsc do odwiedzenia. A skoro bagna i torfowiska zajmują 1/5 powierzchni kraju, to zdecydowanie jest w czym wybierać. Nam bogwalking bardzo przypadł do gustu, a dzięki drewnianym podestom prowadzącym przez ich środek, praktycznie każdy może tego zaznać. Co więcej, można przejść je z psem i są darmowe.
Nam udało się odwiedzić poniższe, choć apetyt był na więcej:
- Soomaa
- Kakerdaja Raba
- Seli Raba
- Viru Raba
Wydawałoby się, że wszystkie będą do siebie bardzo podobne, a jednak nic bardziej mylnego. Każda kolejna ścieżka oferowała coś, co ją wyróżniało. Poza obcowaniem z przepiękną naturą, plusem jest też to, że przez większość czasu byliśmy praktycznie sami. A w upalny dzień można się schłodzić w jednym z jeziorek. No bajka 😍.
W Estonii byliśmy na przełomie sierpnia i września 2024 roku